Kamery na złodziei, nie do podglądania

W szatniach na basenie przy ul. Wojska Polskiego pojawiły się kamery. Korzystający z pływalni są zaniepokojeni, ale dyrekcja uspokaja: - Nikogo nie podglądamy, kamery rejestrują tylko to, co dzieje się przy szafkach. Zostały zamontowane ze względu na liczne kradzieże.
Kamery śledzą tylko to, co dzieje się przy szafkach. Nie ma ich za parawanami, w pomieszczeniu z prysznicami, ani w toaletach

"Wybrałem się ostatnio na nowy basen [kryta pływalnia przy ul. Wojska Polskiego - przyp. red.], wszystko bardzo fajnie, dopóki nie przystąpiłem do przebierania, wtedy moim oczom ukazała się kamera!? Zmuszony byłem do całkowitego zakamuflowania się za parawanem. Nie wiem co to w ogóle za idea, czy można ludzi podglądać dosłownie w każdym miejscu, może niedługo w WC będą też kamery? Skąd mam wiedzieć, że ktoś sobie nie podgląda?" - napisał na forum wzburzony czytelnik.

Dyrektor Zespołu Krytych Pływalni w Krośnie potwierdza. Kamery w szatniach są. Pojawiły się już cztery miesiące temu przy okazji rozbudowy monitoringu w obiekcie. - Było to konieczne ze względu na kradzieże - tłumaczy Bogdan Bukowczyk. Z szafek ginęły telefony komórkowe, pieniądze i inne wartościowe rzeczy.

Nagranie z monitoringu jest rejestrowane. Udostępniane jest na wniosek policji

- Odkąd są tam kamery, policja wszczęła w tym czasie około 6 postępowań - mówi dyrektor. Okazało się, że złodzieje korzystali z okazji, kiedy szafki nie były zamknięte. Nie ma bowiem możliwości, by ktoś otworzył zamkniętą szafkę. - Klient wyszedł z basenu, podszedł do szafki, wziął szampon i poszedł pod natrysk, zostawiając tylko przymkniętą szafkę. Widać na nagraniu jak ktoś podchodzi, otwiera, penetruje - opisuje.

Istniejący wcześniej monitoring obejmował tylko korytarz, niecki basenowe oraz wejście do sauny. Teraz kamery mają oko również na to, co dzieje się na parkingu, skateparku, ale też w szatni. Skierowane są jednak tylko na wspomnienie już szafki. Kamera nie rejestruje tego, co dzieje się w pozostałej części szatni, ani w przebieralniach za parawanami. - Kamer nie ma też pod natryskami, ani w toaletach - uspokaja Bogdan Bukowczyk.

Dzięki monitoringowi udało się ustalić w jaki sposób dochodzi do kradzieży. Policja prowadzi już kilka śledztw

Przy wejściu do szatni znajdują się wywieszki informujące o tym, że pomieszczenie jest monitorowane. - To nie jest na zasadzie podglądania. Każdy może wejść za parawanik i się przebrać. Tam już nie ma kamer. Nie ma powodów do obaw, że ktoś kogoś podgląda i to wykorzystuje - zapewnia dyrektor pływalni.

Monitory oraz urządzenia rejestrujące są zabezpieczone w specjalnym pomieszczeniu, do którego dostęp ma tylko dyrektor i kierownik obiektu.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)