Historia pewnej obrączki

- Nie wierzyłem, że są uczciwi ludzie - powiedział właściciel obrączki odnalezionej po ponad miesiącu poszukiwań. Historia jest skomplikowana. Najpierw szukano cennego symbolu związku małżeńskiego, potem jego właściciela.
Obrączka ślubna to bardzo cenna pamiątka - bez niej można nie wracać do domu

Historia rozpoczęła się ponad miesiąc temu w restauracji Akwarium, mieszczącej się przy hali sportowo-widowiskowej. - Przyszedł klient i powiedział, że chciałby sprawdzić nasze nagrania z monitoringu, bo - jak mówił - stała się przykra rzecz - mówi Mirosław Moroń z restauracji Akwarium. - Chciał sprawdzić czy ktoś nie podchodził danego dnia do huśtawki Nescafe znajdującej się w naszym ogródku, bo zostawił tam bardzo cenną rzecz - obrączkę ślubną.

Zapis z kamer znajdujących się w restauracji nie jest udostępniany osobom postronnym, jednak tym razem zrobiono wyjątek. - Postanowiliśmy, że spróbujemy do tego dotrzeć - opowiada Mirosław Moroń. Przyznał również, że wcześniej z murka przed wejściem do restauracji usunął przyklejoną kartkę. Nie patrząc co jest na niej napisane, zmiął ją i wyrzucił do kosza. - Była cała mokra, bo padał deszcz. Wyglądało to mało estetycznie. Powieszono ją bez mojej wiedzy, więc nawet nie przeczytałem - mówi. Okazało się, że było to właśnie ogłoszenie o pozostawionej obrączce i jedyny kontakt do jej właściciela.

Odtworzenie zapisu z kamer nie pomogło wiele. Widać na nim co prawda, podchodzących do stolika trzech chłopców, którzy coś z niego zabrali, jednak obraz nie jest na tyle dokładny, żeby rozpoznać ich twarze. - Jak zobaczyliśmy na nagraniu te dzieciaki i ich zachowanie przy maszynach, byliśmy pewni, że obrączka już nie wróci do właściciela - opowiada Mirosław.

Stało się jednak inaczej. Po kilkunastu dniach do restauracji przybył policjant, dzielnicowy dzielnicy Krościenko Niżne. Okazało się, że chłopcy znaleziony przedmiot zanieśli na policję.

Od tego momentu zmienił się obiekt poszukiwań. Symbol związku małżeńskiego został znaleziony, rozpoczęto poszukiwanie jego właściciela. Na drzwiach od restauracji i hali sportowej zawisły kartki z treścią rozpoczynającą się od słów: "Znaleziono obrączkę..."

Wysiłek policji i pracowników restauracji Akwarium długo nie przynosił rezultatów. We wtorek (23.10) obrączka trafiła do Biura Rzeczy Znalezionych mieszczącego się przy Straży Miejskiej. Ta zwróciła się do redakcji portalu z prośbą o publikację ogłoszenia o cennym znalezisku oczekującym na właściciela. W chwili przygotowywania materiału do publikacji właściciel zguby znalazł się. Zgodził się opowiedzieć nam historię zgubionej obrączki, prosząc jednak o pozostanie anonimowym.

- Chciałem się sprawdzić na jednej z maszyn do gier. Obrączka jest ostra, rozcinała mi rękę, więc ją ściągnąłem. Akurat zawołała mnie żona, bo ktoś dzwonił. Obrączka została koło maszyny - wyjaśnia. Mężczyzna po pewnym czasie przypomniał sobie, że zostawił cenny przedmiot. Powiedział o tym żonie. Jak twierdzi, nie sądził, że na terenie restauracji i ogródka może coś zginąć, tym bardziej, że zainstalowane są kamery. - A jednak - mówił. - Co mogłem zrobić? Tylko odpuścić. Odpuściłem. Nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić w Biurze Rzeczy Znalezionych.

O znalezionej obrączce dowiedział się przez przypadek w czwartek (25.10) od ochroniarza pracującego w hali sportowej. - Nie sądziłem, że są jeszcze dobrzy i uczciwi ludzie. Trzeba zacząć wierzyć w drugiego człowieka - podsumowuje.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)