Dzikich wysypisk już nie ma, ale są inne problemy

Pół roku temu Urząd Miasta po raz pierwszy użył fotopułapek - tajnej broni przeciwko osobom podrzucającym śmieci. Najwyraźniej ukryte kamery zadziałały odstraszająco, bo - jak twierdzą urzędnicy - dzikich wysypisk właściwie już nie ma. Są za to inne problemy.
Zainstalowane pół roku temu fotopułapki nie zarejestrowały dotąd ani jednego przypadku nielegalnego pozbywania się śmieci

Fotopułapki instalowano tam, gdzie nagminnie tworzyły się dzikie wysypiska śmieci: przy gniazdach na segregowane odpady, przy pojemnikach na odzież, w pobliżu kontenerów i w innych miejscach, w których nielegalnie pozbywano się odpadów.

Przypuszczano, że dzikie wysypiska tworzone były przez osoby, które mimo wprowadzenia w 2013 r. ustawy śmieciowej, nie złożyły odpowiedniej deklaracji, a tym samym unikały płacenia za wywóz śmieci. W marcu br. szacowano, że odsetek takich mieszkańców wynosił kilka procent.

Zdaniem urzędników ukryte kamery zadziałały przede wszystkim odstraszająco, bo od marca br. nie zarejestrowały ani jednej próby nielegalnego pozbycia się odpadów.

Oprócz wprowadzenia fotopułapek, Urząd Miasta podjął kilka innych działań, które miały pomóc rozwiązać problem wysypisk. - Uszczelnialiśmy system - tłumaczy Krzysztof Smerecki, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska. - Jeśli ktoś nie złożył deklaracji, to wydawaliśmy odpowiednie decyzje administracyjne. Poza tym, staramy się edukować mieszkańców w zakresie gospodarki odpadami. Prowadzimy również bieżące kontrole nowopowstających firm. Sprawdzamy je pod kątem posiadania umowy na odbiór odpadów.

System został uszczelniony do tego stopnia, że szacowana liczba osób, które nie złożyły deklaracji jest dzisiaj znikoma. - Chodzi o kilka nieruchomości - precyzuje Smerecki.

Mimo że problem z dzikimi wysypiskami został znacznie ograniczony, ukryte kamery nadal pozostaną w użyciu

Poprzez uszczelnienie systemu, skala problemu z dzikimi wysypiskami znacznie się zmniejszyła: - Jeśli mieszkańcy mają pojemniki, do których wyrzucać mogą śmieci, podrzucanie ich gdzie indziej po prostu nie ma sensu - mówi Arkadiusz Mularczyk, kierownik Referatu Gospodarki Odpadami Komunalnymi. Zapewnia jednak, że fotopułapki nadal instalowane są w wybranych punktach Krosna.

Część mieszkańców wciąż jednak pozbywa się śmieci w nieodpowiedni sposób, podrzucając je do koszy ulicznych. Zjawisko to obserwowane jest codziennie. Urzędnicy przypuszczają, że takie śmieci pochodzą przede wszystkim z domów prywatnych i stanowią nadwyżkę odpadów, które nie mieszczą się w pojemnikach domowych. - W przypadku, gdy odpady nie mieszczą się w pojemnikach, mieszkańcy mogą bezpłatnie wybrać dodatkowe worki i wystawić je obok pojemników. Nadwyżka zostanie odebrana, bez pobierania dodatkowych opłat - apeluje Mularczyk.

Worki odbierać można od poniedziałku do piątku na ul. Fredry 1 lub w siedzibie firmy Trans-Formers, mieszczącej się przy ul. Lotników 6.

Do rozwiązania pozostaje także kwestia wiarygodności deklaracji. Urząd podejrzewa, że część mieszkańców zaniża deklaracje i podaje mniejszą niż w rzeczywistości liczbę zamieszkujących nieruchomości osób.

Zmniejsza się natomiast liczba osób, które wciąż nie zdecydowały się na segregację śmieci. Obecnie jest ich jeszcze 2844. Pracownicy Urzędu są przekonani, że udałoby się tę ilość znacznie zmniejszyć, gdyby różnica w cenie wywozu odpadów segregowanych i zmieszanych była większa: - Podejrzewam, że gdyby cena za wywóz odpadów zmieszanych była dwukrotnie większa [wynosiłaby wówczas 18 zł, zamiast 13,5 zł - przyp. red.], to wówczas mieszkańcy zdecydowaliby się na segregację. Przy obecnej cenie, wciąż słyszymy, że za 4,5 zł różnicy po prostu nie opłaca się segregować odpadów - mówi Mularczyk.

Urzędnicy mają nadzieję, że w przyszłości odpowiednia ustawa wprowadzi obowiązek segregacji odpadów

Ogólnie jednak, sytuacja z odbiorem odpadów oceniana jest lepiej niż pół roku temu. To przede wszystkim efekt tego, że coraz więcej mieszkańców ma świadomość, że w opłacie za odbiór odpadów zawarty jest nie tylko wywóz śmieci. - To jest cena za cały pakiet: za odbiór odpadów zgodnie z harmonogramem, ich zagospodarowanie i przetworzenie, a także za możliwość bezpłatnego dostarczania tzw. trudnych śmieci do Gminnego Punktu Odbioru Odpadów oraz cykliczne akcje zbiórki odpadów wielkogabarytowych - wylicza Mularczyk.

Od jesieni, w pakiecie znajdzie się jeszcze jedna usługa, na którą mieszkańcy czekali od dłuższego czasu. Chodzi o akcję odbioru odpadów zielonych: trawy, liści i drobnych gałęzi. Odbiór przeprowadzony zostanie dwukrotnie, w październiku i listopadzie.

Aby pozbyć się tego typu odpadów, mieszkańcy powinni wcześniej dokonać zgłoszenia telefonicznego, a następnie w ustalonym dniu wystawić odpady. Zapakować je należy w worki, w które trzeba zaopatrzyć się samemu. Zgłoszenia przyjmowane są do 30 września (odbiór odpadów w październiku), a potem od 1 do 24 października (odbiór w listopadzie). Dzwonić należy na jeden z dwóch numerów telefonu: 13 43 681 61 lub 13 43 689 40, w godz. 8.00-14.00.

KOMENTARZE
Brak wyróżnionych komentarzy.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (0)