Wypadek zdarzył się podczas siódmego biegu. W trakcie trzeciego okrążenia czeski żużlowiec sczepił się motocyklem ze swoim klubowym kolegą Pawlem Fuksą, po czym z całą siłą uderzył w bandę. Według relacji świadków połamane deski powbijały się w ciało zawodnika. Pomimo godzinnej reanimacji, w wyniku licznych obrażeń Michal Matula (na zdjęciu obok) zmarł w szpitalu.
- Chłopaki jechali z tyłu, jeden drugiego chciał wyprzedzić. Mniej więcej na linii startu zahaczyli o siebie. Młody Czech stracił panowanie nad motocyklem i pojechał prosto w bandę. Nawet z niego nie zeskoczył, tylko na całej prędkości pojechał prosto w bandę. Zrobił fikołka w powietrzu i wylądował w pasie bezpieczeństwa - relacjonuje kibic, Paweł Haluch.
Prawie 3-tysięczna publiczność uczciła śmierć Czecha minutą ciszy. Kibice jeszcze do późnych godzin wieczornych przychodzili na tor, palili świeczki. Oto co mówili po wypadku.
- Wszyscy są załamani. Mecz praktycznie był taki, żeby tylko go odjechać. Drużyna z Pragi praktycznie w tym roku nie bardzo liczy się w rozgrywkach i obie drużyny podeszły do tego spotkania bardziej towarzysko. Nie było w tym żadnego celu.
- Fatalny wypadek. Zawody zapowiadały się typowo piknikowo. Spokojny mecz, lekki, łatwy i przyjemny. Niestety zakończyło się tragicznie. Widziałem tego zawodnika na torze pierwszy raz. Pierwszy i ostatni. Niestety.
- Miał dwadzieścia lat, cale życie i kariera przed nim. Szkoda naprawdę.
- Zawodnik jedzie z rezerwy, nr 7. Miał w ogóle nie jechać i wchodzi za kolegę. Niefart tragiczny.
- Ambitny chłopak. Widać było, że prezentuje wielka ambicję.
- Gdyby były dmuchane bandy tak jak w ekstralidze, pewnie wypadek nie zakończyłby się tak tragicznie, bo deski wbiły się w niego. Banda dmuchana bądź jakaś siatka na pewno mogłaby zmniejszyć obrażenia tego wypadku.
- Tor był przygotowany bardzo dobrze. Nie ma co zwalać winy na złe przygotowanie toru. Myślę, że troszeczkę błędu i nieszczęśliwego przypadku; sczepienie motorami, młodość, niedoświadczenie. Tragedia jakich niestety na torach żużlowych co roku jest przynajmniej kilka - komentują kibice.
Policjanci zabezpieczyli motocykl, dokumentację dotyczącą stanu technicznego toru i rozgrywanego meczu, przesłuchali sędziego oraz przedstawiciela organizatora. Sprawdzono również stan trzeźwości osób, odpowiedzialnych za przeprowadzenie zawodów. Wszyscy byli trzeźwi. - Wyniki dotychczasowych ustaleń wskazują, że był to nieszczęśliwy wypadek - informuje Komenda Miejska policji w Krośnie.
To już kolejny wypadek na krośnieńskim torze żużlowym. W maju ubiegłego roku, podczas meczu KSŻ-u Krosno z GTŻ-em Grudziądz, bardzo poważnej kontuzji kręgosłupa doznał Rafał Wilk. Od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim i odbywa intensywną rehabilitację.
30 maja br. (środa) o godz. 18.30 w kościele oo. Kapucynów odbędzie się msza św. za zmarłego Michała i za wszystkich, którzy zginęli na torach żużlowych.