– Cheerleaderka to osoba, która swoim entuzjazmem, energią, uśmiechem i przede wszystkim tańcem wypełnia przerwy w trakcie meczów oraz zagrzewa zawodników do gry. Cheerleaderki odpowiadają także za oprawę meczów, na przykład robią szpaler dla wybiegających na arenę sportowców lub z flagami wyprowadzają drużyny do prezentacji – wyjaśnia na wstępie Katarzyna Stec, założycielka i tancerka krośnieńskiej Akademii Cheerleaderek Fragolin.
Utworzenie w Krośnie grupy cheerleaderek było jej wielkim marzeniem. – Zaczęłam działać w tym kierunku, gdy tylko dostałam do ręki dyplom instruktorki tańca. To był listopad 2010 roku – opowiada.
Początkowo szło jak po grudzie, bo dziewczyn chętnych do tańczenia w przerwach meczów nie było za wiele, dlatego pierwszy występ odbył się dopiero w 2011 roku. Katarzyna Stec do dzisiaj ma z niego nagranie. – Odtwarzam go dziewczynom zawsze, gdy chcę im pokazać, jak nie powinno się tańczyć – śmieje się. – To była masakra. Byłyśmy spięte, prawie wcale się nie uśmiechałyśmy. Normalnie energia jak na grzybach.
To już przeszłość. Dzisiaj w grafik treningów akademii ciężko wcisnąć kolejny termin, bo zajęcia dla 157 dziewczyn, podzielonych według wieku na 8 grup, szczelnie go wypełniają. Najmłodsze mają 3 lata, najstarsze są przed maturą. – Od kilku miesięcy nie muszę nawet publikować ogłoszeń o naborze, bo nowe dziewczyny przychodzą z polecenia. Wiedzą o nas od innych dziewczyn – cieszy się założycielka Fragolinu.
Inne są także warunki treningu. Dzięki uprzejmości dyrekcji MOSiR-u w hali sportowej akademia ma do dyspozycji swoje pomieszczenie, służące jako miejsce spotkań, szatnia i garderoba, a także dwie sale taneczne do treningów.
I inne są występy krośnieńskich cheerleaderek, które przywykły do licznie zasiadającej na meczach koszykówki czy siatkówki widowni. – Przed moimi pierwszymi występami cała się trzęsłam. Teraz, zamiast stresu, jest radość i frajda – zapewnia 16-letnia Wiktoria, cheerleaderka z dwuletnim stażem.
Wiktoria, podobnie jak jej koleżanki, bardziej nawet przyjaciółki z Fragolinu, nie może się doczekać piątkowego popołudnia. Wtedy zaczyna się bezpośrednie przygotowanie do występu. – Załóżmy, że mecz odbywa się w niedzielę o godz. 18.00. Od poniedziałku do czwartku dziewczyny ćwiczą układy w domach. W piątek mamy 4-godzinny trening, podczas którego szlifujemy technikę. Spośród 17 układów, które mamy w tym sezonie, wybieram też 3 na najbliższy mecz. Ćwiczymy je w sobotę – opisuje Katarzyna Stec.
W niedzielę dziewczyny powinny się spotkać trzy godziny przed meczem, o 15.00. Zawsze przychodzą jednak znacznie wcześniej, już o 12.00. Tak chcą.
Po 15.00 odbywa się około półgodzinna próba na arenie. Potem jest czas na ubranie się i przygotowanie do występu. O 17.30 cheerleaderki są już gotowe do tańca i dopingu.
W trakcie meczu cheerleaderki wychodzą na arenę kilka razy. Każdy ich występ trwa około minuty. Układy wymyśla Katarzyna Stec. Wymyślenie jednego zajmuje jej z reguły kilka godzin. Z doświadczenia wie, że aby podbić serca kibiców, układ musi być dynamiczny, wypełniony w miarę prostymi figurami i krokami. I zatańczony koniecznie do znanej muzyki! Układy bardziej skomplikowane i zatańczone do nieznanych rytmów nie sprawdzają się.
Potem przychodzi czas na wytrenowanie układów. - To naprawdę ciężka praca, na treningach i w domu, z czego wiele osób, patrząc na krótki występ, nie zdaje sobie sprawy - przyznają cheerleaderki.
Po 5 latach działalności akademii założycielka Fragolinu może powiedzieć z satysfakcją, że większość planów dotyczących cheerleaderingu w Krośnie udało jej się zrealizować (większość, bo póki co wciąż nie może znaleźć kobiet chętnych do tańczenia w grupie dorosłych cheerleaderek).
Najbardziej cieszy ją natomiast to, że w dniu meczu jej podopieczne pojawiają się trzy godziny przed zbiórką, a po zakończonych zawodach nie rozchodzą się od razu do domów, tylko zostają w szatni jeszcze przez godzinę lub dwie. – To znaczy, że naprawdę chcą tu być, że czują się tu dobrze – mówi.