Przedstawiają się na Facebooku: "Cellfast Flying Team to młoda formacja samolotowa, której celem jest doskonalenie umiejętności lotów w szyku. Zespół tworzą osoby pełne zapału, chcące zrobić coś więcej niż latanie trasowe lub po kręgu wokół lotniska".
- Przymiarki do powstania formacji były już w zeszłym roku, ale intensywnie latać zaczęliśmy w marcu 2015 - mówi Kornel Komenda, lider Cellfast Flying Team. Oprócz niego do zespołu należą: Daniel Dębosz, Arkadiusz Nowak i Andrzej Pelczarski. - Wszyscy jesteśmy wychowankami Aeroklubu Podkarpackiego. Mamy odpowiednie umiejętności i doświadczenie do przeprowadzania takich lotów. No i potrafimy się ze sobą dogadać - opisuje pilot.
Swoją pasję realizują dzięki firmie Cellfast - spółce, która zdążyła już urozmaicić lotnicze życie miasta, wysyłając na krośnieńskie niebo zespół balonowy, regularnie widywany od lutego.
Piloci latają na trzy samoloty (czwarta osoba to pilot rezerwowy), na francuskich maszynach typu Morane: MS880B, MS883 i MS893. Z zewnątrz samoloty są bardzo do siebie podobne: wszystkie to dolnopłaty z wolnonośnym skrzydłem i trójkołowym podwoziem. Różnią się przede wszystkim silnikami - najsłabszy ma moc 100 KM, kolejny 115 KM, a najmocniejszy 180 KM.
Piloci są przyporządkowani do danego samolotu i pozycji w szyku. Jedynie czwarty pilot - pilot rezerwowy - musi być gotowy, aby polecieć każdą z maszyn i na każdej pozycji, bo nigdy nie wiadomo, kogo będzie musiał zastąpić.
Lot zaczyna się na ziemi, od przygotowania samolotów. Następnie odbywa się briefing: piloci omawiają, co i w jaki sposób będą robić oraz przypominają sobie jak komunikują się ze sobą. Potem wsiadają do samolotów, odpalają i sprawdzają silniki. Jeśli wszystko jest w porządku, kołują na pas, na którym ustawiają się w formacji. Ze strony lidera padają komendy: "nogi na hamulcach", "pełne obroty", aż wreszcie "startujemy".
Lecą z prędkością około 150 km/h. Trzy maszyny tworzą na niebie układ zwany grotem, w którym środkowy samolot wysunięty jest do przodu, a dwa boczne lecą równo, nieco cofnięte. Z grotu można zrobić tzw. rozetę: samolot prowadzący wychodzi na wprost do góry, a pozostałe dwa rozlatują się na boki, także do góry. Inną formacją są schody, gdzie maszyny lecą obok siebie na tej samej wysokości, przy czym jedna ze skrajnych (prawa lub lewa) jest wysunięta, a kolejne coraz dalej.
- W przyszłości, w miarę zdobywania coraz większych umiejętności, do lotów w szyku dołączymy podstawowe figury akrobacyjne. Nie wykluczone również, że nastąpi zmiana maszyn na te przeznaczone do pełnej akrobacji, co pozwoliłoby na stworzenie zespołu akrobacyjnego - zdradza plany formacji Komenda.
W momencie oderwania kół od ziemi cała odpowiedzialność za lot spada na lidera, który leci zawsze pierwszy. Reszta cały czas patrzy na niego i czeka na jego polecenia. - Jedynym punktem odniesienia dla bocznych samolotów jestem ja - tłumaczy zasady lotu Kornel Komenda. - Piloci boczni oczywiście muszą kontrolować ustawienia swoich silników, ale lecą tam, gdzie lecę ja. Nie interesuje ich, gdzie jesteśmy, na jakiej wysokości i co się dzieje dookoła. To ja odpowiadam za całą nawigację i komunikację. Muszę też pamiętać o tym, że samoloty mają różną moc i tą różną mocą trzeba odpowiednio zarządzać. Na przykład podczas zakrętu, samolot znajdujący się po wewnętrznej musi zmniejszyć prędkość.
Piloci boczni muszą ufać liderowi, a lider musi ufać pilotom bocznym. W lotach w szyku wszystko opiera się na zaufaniu. Gdyby go nie było, nie byłoby o nich mowy.
Popisy pilotów Cellfast Flying Team mieszkańcy Krosna mogli już kilka razy podziwiać. Kiedy następna okazja, aby je zobaczyć? - Latamy zazwyczaj w weekendy, ale w tygodniu też może się zdarzyć - zapowiada Komenda. Samoloty tworzące na niebie groty i schody na pewno urozmaicać będą także programy krośnieńskich imprez.