Informacja o zagrożeniu dotarła do służb około godz. 11.30. Przekazała ją firma kurierska, zaalarmowana przez jednego ze swoich pracowników, który pojawił się w punkcie prasowym w markecie Carrefour po odbiór paczki. Przesyłkę nadano dzień wcześniej.
Tuż przed odbiorem, do nadawcy zadzwoniła ekspedientka z punktu prasowego. Chciała się dowiedzieć, co znajduje się w paczce. - Mężczyzna odpowiedział, że w środku jest bomba. Kobieta powiedziała o tym kurierowi, a ten powiadomił swoich przełożonych – relacjonuje asp. Paweł Buczyński, oficer prasowy KMP w Krośnie.
Na miejscu błyskawicznie pojawiły się służby ratunkowe – karetka pogotowia oraz straż pożarna, która przeprowadziła akcję ewakuacyjną. Budynek opuścić musiało prawie 40 osób – pracowników i klientów sklepu.
Do marketu skierowano także funkcjonariuszy policji, posiadających przeszkolenie saperskie. Policjanci skontaktowali się z nadawcą paczki. - 56-letni mężczyzna bardzo szybko pojawił się w sklepie, zapewniając, że w paczce nie ma bomby. Zaproponował, że sam ją otworzy. Po otwarciu okazało się, że w środku jest alkohol – opowiada asp. Buczyński.
Z powodu fałszywego alarmu market był nieczynny przez prawie godzinę. Gdy tylko potwierdzono, że nie ma zagrożenia, pracownicy i klienci zostali wpuszczeni do środka.
Policja wyjaśnia, dlaczego mężczyzna przekazał informację o bombie w paczce – czy był to głupi żart, czy 56-latkiem kierowały inne motywy.