Każdy chce mieć dużo pieniędzy. Chcą ich: posłowie, lekarze, prawnicy, nauczyciele, księża i policjanci. Wszyscy potrzebują tej mamony: murarze, piekarze, ślusarze i kelnerzy itd. Każdy, każdego pragnie wydoić. Nawet złodziej chce wydoić dziadka lub babkę "metodą na wnuczka". Za pieniądze świat się podli, za pieniądze ksiądz się modli, za pieniądze sie ożenisz, za pieniądze babę zmienisz.
Dlaczego śledczy do tej pory nie chcą wyjaśnić tajemniczego wypadku opla calibry, w którym zginęły trzy osoby związane ze zbiórką ojca Rydzyka na ratowanie Stoczni Gdańskiej, ok. 200 mln zł? Z tej kwoty partner Rydzyka - ojciec Jan Król - przepuścił 5 mln zł na giełdzie.
W momencie zagrożenia Stoczni Gdańskiej upadłością Hutyra zostaje przewodniczącym Komitetu Ratowania Stoczni, powołanego przez Radio Maryja. Stając na ambonie obok o. Rydzyka Hutyra mówi: "Daję słowo honoru, że żadna złotówka przeznaczona na ratowanie stoczni nie przepadnie". W 1999 r. Hutyra orientuje się, że nie wiadomo, co się stało z pieniędzmi na ratowanie stoczni. Wysyła listy do o. Rydzyka i osób związanych z Radiem Maryja (były publikowane w „Gazecie Polskiej”). Listy pozostają bez odpowiedzi, a ludzie związani z o. Rydzykiem organizują spotkania, podczas których szkalują Hutyrę. "Bolek, nie możemy dalej współpracować. Z ust ojca dyrektora padają zarzuty pod twoim adresem. Podobno jesteś agentem" – mówi Hutyrze jeden z jego znajomych. Hutyra zakłada stowarzyszenie „Arka”, które skupia akcjonariuszy Stoczni Gdańskiej. W 2000 r. pojawia się szansa na jej uratowanie .
Tajemniczy wypadek
Na wrzesień 2000 r. wyznaczona zostaje data walnego zebrania akcjonariuszy. Plan Hutyry jest następujący – akcjonariusze wybiorą radę nadzorczą. Najważniejszym punktem zebrania będzie głosowanie nad uwłaszczeniem pracowników oraz emerytowanych stoczniowców. W ten sposób stocznia pozostanie w polskich rękach. Po zakończeniu walnego władze stoczni wystąpią do dyrektora Radia Maryja Tadeusza Rydzyka z prośbą o pieniądze na jej funkcjonowanie. Piątek, 15 września 2000 r., Bolesław Hutyra, a także Marian Moćko, członek zarządu stowarzyszenia „Arka”, oraz przyjaciel Hutyry Andrzej Bugajski jadą na spotkanie z ministrem skarbu Andrzejem Chronowskim. Koło Nidzicy prowadzony przez Bugajskiego opel calibra zderza się z maszyną drogową. Kierowca i pasażerowie giną na miejscu. Okoliczności są niejasne – wypadek zdarzył się na prostej drodze, przy dobrej widoczności i ładnej pogodzie.
Eksperci badający okoliczności tragedii stwierdzają, że przyczyn nie można ustalić. Zastanawiający jest jednak brak śladów hamowania...
"Nie bylo w historii takich czasow , jak teraz, kiedy wladza idzie z kosciolem, a kosciol z wladza. Duchowni, zwlaszcza biskupi i inni chca tylko pieniedzy."
Ktoś tu chyba nie zna historii prócz historii najnowszej swego krótkiego żywota. Jest wprost przeciwnie. Jeśli ktoś uważa, że Polska jest państwem kleryklanym to zupełnie nie zna historii. Np. jeszcze w latach 60-70 w USA homosie byli prześladowani, (naloty policji na kluby gejowskie) podczas gdy w II RP 50 lat wcześniej akty homo nie podlegały penalizacji.
Sądzę, że rydzyk powoli ale skutecznie wyjałowi kościół z wiernych. Naród zaczął wreszcie pojmować ten swoisty paradoks jaki stworzył ten klecha w kościele. Jego działania bowiem mają niewiele wspólnego z religią, ale okazują się być źródłem siania nienawiści, kłamstwa i ograbiania ludzi starych z ostatnich życiowych oszczędności za obietnicę zbawienia.
Czekam na namiary na bezdomnych od pana ojca. Moze któryś z nich też odstapi mi Lexusa? A jak tak się stanie, to skarbówka niech się buja.
Nikogo juz nie dziwi . ze ludzie, zwlaszcza mlodzi chca i odchodza od kosciola. Nie bylo w historii takich czasow , jak teraz, kiedy wladza idzie z kosciolem, a kosciol z wladza. Duchowni, zwlaszcza biskupi i inni chca tylko pieniedzy.
...I za pieniądze można nową wersalkę kupić, co nie bajabujek?:):):) ale gdyby dyżurny kmiotek radiomaryjny nie wysyłał kasy rydzolowi to kupiłby sobie nowe buty a nie w rozczłapanych łazi:)