Bardzo dobry pomysł, oby inne szkoły w ten sposób nauczały. Dopuścić młodych nauczycieli do pracy, oni mają fajniejsze pomysły i chęć do pracy, wysłać starszych pedagogów na emeryturę jeśli tylko sie do tego kwalifikują. Tylko w ten sposób możemy wykształcić dzisiejszą młodzież i dzieci i przygotować je do życia w terazniejszych czasach.
W szkole nr 6 ocenianie kształtujące stosuje się od lat. Dzwonków nie ma już drugi rok. Jest przyjemniej, spokojniej, ciszej. Co dziwne, na poczatku było wielu przeciwników tej zmiany, teraz już chyba wszyscy są z tego zadowoleni:)
Pomysł łączenia przedmiotów fajny i nie nowy, stosowany dość powszechnie w wielu krajach Europy. Tyle, że z tego co wiem do tej pory w Polsce był uwalany przez Sanepid i władze oświatowe, które zakazywały np 2 matematyk pod rząd twierdząc że dzieciom mózgi odparują. Zwłaszcza w podstawówce. No ale jeżeli ktoś na to pozwolił to tylko pochwalić. A tak na marginesie to z nauczaniem nie jest tak źle skoro według badań PISA polscy gimnazjaliści są już na 3 miejscu w Europie, a z matematyki nawet na 2. Kiedy startowały gimnazja byliśmy pod koniec trzeciej dziesiątki. To tak do wiadomości "miłośników" likwidacji gimnazjów. Zabawne było jak obecny minister edukacji komentował ten sukces. Strasznie go parzył, był wyraźnie przygnębiony.
Tylko chodzenie do szkoły naprawdę kochałem, wtedy mój umysł pracował naprawdę. Mój ulubiony motyw to cisza lekcyjna, sale lekcyjne z ławkami i obszerne korytarze, dzwonek ustalający rytm.
Przez lata nauczyciel był kimś, mimo, że miał w ręce "dyscyplinę", to nie budził strachu, ale szacunek
U większości uczniów budził awersję, strach, lęk, odrazę, wstręt - często nie tylko do samych metod karnej motywacji, co wręcz do człowieka...
Teraz dopiero pojawia się szansa na dialog, czyli rozmowę na linii nauczyciel-uczeń, a może bardziej uczeń-nauczyciel, gdzie inicjatorem tej relacji jest uczeń, który do osoby kontrolującej postępy nauczania podejdzie bez starchu i obawy o ocenianie. Dzieci są wrażliwe na punkcie oceniania, każdy jej przejaw traktują jak zamach na swoją indywidualność, nauczyciele często nie potrafią wyrazić oceny w sposób właściwy, a ma być oceną umiejętności, dając wyraz niezadowoleniu z osoby, jej stylu uczenia się, zapamiętywania wedle klucza. Analiza postępów w ocenianiu kształtującym to pole do bieżącej rozmowy, wyciąganie wniosków, naprowadzające ucznia na to, na co ma zwrócić uwagę, zauważanie i naprawa pewnych braków.
Rozmowa o umiejętnościach konkretnego dziecka daje przestrzeń do rozwoju umiejętności, poszerzaniu jego zakresu możliwości, kreatywnego podejścia do procesu nauczania. W procesie nauczania nauczyciel nie ma za zadanie włożyć wiedzy i umiejętności uczniowi do głowy, tylko ma mu stworzyć takie warunki swoim otwarciem i zaangażowaniem w rozwijanie ich zainteresowań, pasji, aby uczeń sam dążył do szukania informacji, zdobywał wiedzę bez zastanawiania się czy w tej klasie może sobie pozwolić wybiec z materiałem, inaczej zostanie ukarany niższą oceną, pokazaniem klasie przykładu nadgorliwości, albo wręcz wyśmiany przed klasą za wychodzenie przed szereg i zawyżanie jej poziomu... na tle innych ślizgających się po jednym poziomie uczniów.
Fajnie, ale 2 lekcje religii w tygodniu pośrodku dnia. Nie można takich lekcji przełożyć na pierwszą lub ostatnią godzinę? NIe każdy chce posyłac dzieci na religię. To nie jest prywatna szkoła katolicka.
Następnym krokiem niech będzie pozwolenie dzieciakom na wszystko, np. na wkładanie nauczycielom koszy na głowę. Przez lata nauczyciel był kimś, mimo, że miał w ręce "dyscyplinę", to nie budził strachu, ale szacunek. Nie potrzeba było do tego nowoczesności.
Super pomysł.Moze dzieciaki beda chetnej chodzily do szkoly.Jestem za jak najbardziej.Mam nadzieje ze inne szkoly wezma przyklad z Sp10.
Oby tylko nie było zderzenia z szarą polską rzeczywistością, jak te dzieciaki pójdą do porządnych liceów. Bo tam trzeba będzie po prostu kuć na blachę.
Dziesiątka od lat "wybijała się" ponad przeciętność . Już w latach 90-tych stosowano szereg nowatorskich metod pracy z dziećmi i ich rodzicami. Jest rzeczą godną uznania, że Dyrekcja i nauczyciele "czynią więcej niż nakazuje obowiązek".
Ale ...ale 2 lekcje religii w tygodniu pośrodku dnia - jak słusznie zauważył/zauważyła grzyba - to chyba jakiś wypadek przy pracy , który da się naprawić.