Relacjonowaliśmy to na bieżąco – tutaj.
Przez cały czas można śledzić obraz z naszej kamery na żywo – tutaj.
To film z drona, który wykonaliśmy ok. godz. 6:00:
O godz. 7:00 wciąż nie było zlokalizowane źródło ognia. To kluczowe miejsce dla ugaszenia i opanowania całości pożaru. Ale: - Sytuacja jest stabilna – ocenia starszy bryg. mgr inż. Tomasz Baran, Podkarpacki Komendant Wojewódzki PSP. Chodzi o to, że strategicznym celem straży było, aby ogień nie przedostał się na teren sklepu (od początku znajduje się w strefie magazynowej).
Straż wybiła w ścianach kilka wielkich otworów takich jak ten:
W ten sposób piana i woda jest dostarczana do wnętrza hali w miejscach, które były do tej pory niedostępne dla strażaków. Oni wciąż nie mogą wejść do środka. Komendant wyjaśnia dlaczego:
Wprawdzie do pomocy zaprzątnięto dwa zdalnie sterowane pojazdy, które mogły nie tylko zapodawać wodę wewnątrz, ale także udostępniać stamtąd obraz z kamery, ale jeden z nich szybko zaliczył awarię – padło m.in. zasilanie.
Wewnątrz składowane były piętrowo materiały budowlane: chemia, dywany, tworzywa sztuczne. Teraz jest to już jedno wielkie gruzowisko, które uniemożliwia poruszanie się. Wciąż też panuje tam ogromne zadymienie i zerowa widoczność.
Cały czas musi być pompowana do środka woda:
Dowódcy akcji zakładają, że do godzin popołudniowych uda się zlokalizować pożar. Nie oznacza to jednak, że będzie to koniec akcji. Ona może potrwać do późnych godzin wieczornych, o ile nie dłużej.
W akcji bierze udział około 270 strażaków z całego Podkarpacia. Komendant Wojewódzki ocenia, że to największa na Podkarpaciu akcja w ostatnich 20 latach.
Na razie nie wiadomo co było przyczyną pożaru. Będzie to badała specjalna komisja. Straty na razie nie są możliwe do oszacowania.
W związku z prowadzoną akcją gaśniczą, na mieszkańców czeka wiele utrudnień.
Przede wszystkim chodzi o poruszanie się samochodem po mieście. Nie można wyjechać z ul. Lwowskiej i ul. Grodzkiej w kierunku DK28 (ul. Podkarpacka). I odwrotnie, z ul. Podkarpackiej nie można wjechać w te ulice. W tych miejscach poprowadzone są bowiem rurociągi, które ciągną wodę z rzeki Lubatówka na miejsce pożaru. Osoby planujące dostać się do centrum miasta, kierowane są w ul. Jagiellońską oraz ul. Czajkowskiego, jednak ze względu na ograniczoną przepustowość tych dróg, policja sugeruje korzystać z ul. Pużaka oraz ul. Krakowskiej.
W wielu miejscach (np. na skrzyżowaniu ul. Grodzkiej z Niepodległości) informują o tym funkcjonariusze policji lub strażnicy miejscy.
W związku z tym występują także utrudnienia w kursowaniu autobusów MKS. Kursują one objazdem przez ul. Czajkowskiego, co wpływa na opóźnienia w realizacji rozkładu jazdy. Bieżące informacje o kursach dostępne są u dyspozytora MKS Krosno pod numerem telefonu: 13 436 86 94. MKS przeprasza za utrudnienia i prosi pasażerów o wyrozumiałość.
Nieczynne przez cały dzień będzie dziś centrum handlowe Vivo oraz kino Helios.
Wciąż też w okolicy pożaru oraz w dużej części miasta widoczny jest śmierdzący, a czasem nawet gryzący dym. Wprawdzie służby uspokajają, że nie jest on toksyczny, ale na pewno nie jest zdrowy i należy go unikać. O zamknięcie okien apelowaliśmy jako Krosno24 w środę (10.07) o godz. 15:00, natomiast alert SMS z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa został wysłany dopiero po godz. 1:00 w nocy!
MPGK informuje, że mogą występować okresowe spadki ciśnienia wody lub przerwy w dostawie wody. Spółka prosi o "rozważne korzystanie z miejskiej sieci wodociągowej".
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Krośnie - Marta Kolendowska-Matejczuk wydała komunikat (pogrubienia od Krosno24):
W dniu 10 lipca 2024 r. Prokuratura Rejonowa w Krośnie otrzymała od Naczelnika Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Krośnie informacje o zdarzeniu tj. pożarze w części magazynowej marketu budowlanego Merkury Market znajdującego się przy ul. Bieszczadzkiej w Krośnie. Prokurator Prokuratury Rejonowej w Krośnie udał się na miejsce zdarzenia.
Z przekazanych na miejscu informacji przez dowodzącego akcją gaśniczą wynikało, iż na chwilę przeprowadzenia rozmowy (godzina 15.05) nie było zagrożenia dla życia i zdrowia osób. W budynku, w momencie kiedy wybuchł pożar, miało znajdować się łącznie ok. 40 osób na co składało się ok. 20 klientów oraz 20 pracowników obsługi marketu. Nikt nie został ranny. W momencie przyjazdu Straży Pożarnej osoby te były już na zewnątrz budynku i – jak wynikało z informacji przekazanych strażakom przez zarządcę obiektu – w obiekcie miały nie pozostawać już żadne osoby. W akcji gaśniczej uczestniczyło na moment rozpytania ponad 30 jednostek Straży Pożarnej w tym SGRChem Leżajsk (Grupa Chemiczna) – dokonująca badań jakości powietrza.
Zabezpieczona została przez Policję dokumentacja budynku, w tym projektowa i bieżącego użytkowania oraz zabezpieczony został monitoring.
Na obecną chwilę przyczyny pożaru nie są znane. Z uwagi na brak możliwości bezpiecznego wejścia przez prokuratora, biegłego ds. pożarnictwa i funkcjonariuszy Policji do wnętrza budynku oraz potrzebę w pierwszej kolejności przeprowadzenia działań gaśniczych i trwającą cały czas akcję gaśniczą – dokonanie oględzin miejsca zdarzenia odbędzie się w pierwszym możliwym terminie wskazanym przez Straż Pożarną.
W sprawie tej wszczęto w dniu 11 lipca br. śledztwo o przestępstwo z art. 163 § 1 pkt 1 k.k. (sprowadzenie zdarzenia, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru). Sprawę tę przejęła do prowadzenia Prokuratura Okręgowa w Krośnie.
Woda do gaszenia pożaru pobierana jest już nie tylko z Lubatówki, ale także z Wisłoka. Punkt poboru znajduje się przy ul. Fredry, stąd woda przewożona jest do miejsca zdarzenia.
Temperatura powietrza wyniosła o godz. 13:00 w Krośnie 32,5 st. Celsjusza (stacja IMGW).
Wędkarze poinformowali, że zaobserwowali śnięte ryby w Lubatówce. Według nich miało być to związane z akcją gaśniczą - do potoku miała się dostać piana i woda z miejsca pożaru. Skierowana na miejsce grupa chemiczno-ekologiczna z Leżajska zbadała wodę i nie wykazała zanieczyszczenia.
Jak twierdzi Wydział Spraw Obywatelskich i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta, winna temu jest raczej bardzo wysoka temperatura i niski stan rzeki. Mimo takich ustaleń, decyzją wojewody podkarpackiej na Lubatówce ustawiono zapory sorpcyjne (zbierające zanieczyszczenia).
Na miejscu był nasz reporter Adrian Krzanowski: - Woda w Lubatówce miała ciemny kolor. Niosła też mnóstwo piany. Widziałem śnięte ryby. Ale najgorszy był zapach z oparów: gryzł w gardle, nie był przyjemny. Tak wyglądały rzeki Lubatówka i Wisłok po południu:
- Pożar udało się opanować - poinformowali strażacy. - Trwa jego dogaszanie.