Przypomnijmy. 3 września 2020 roku po godz. 18:00 33-letni Łukasz C. i 36-letni Wojciech K. szli ulicą Krakowską. Obaj byli pijani. We wnęce, pomiędzy budynkiem nr 15 a 21, zauważyli siedzącego na murku 27-letniego Remigiusza L., który jadł kanapkę. Zaczepili go i doszło do kłótni, która przerodziła się w bójkę. Napastnicy zadali ofierze liczne uderzenia i pozostawili nieprzytomną na ulicy.
Remigiusz trafił do szpitala, jego życia nie udało się uratować. Zmarł dwa tygodnie później, 16 września. Reportaż o tych wydarzeniach można przeczytać tutaj.
Jednego ze sprawców, Łukasza C. zatrzymano w dniu pobicia. Był agresywny w stosunku do funkcjonariuszy. Wojciech K. ukrywał się przed policją przez kilka dni. Obaj trafili do aresztu tymczasowego. Wcześniej mieli już problemy z prawem, byli znajomymi z osiedla, razem imprezowali i pili. Nie znali wcześniej swojej ofiary. Po zatrzymaniu obaj próbowali przerzucić się odpowiedzialnością - każdy chciał umniejszyć swój udział w zdarzeniu.
Bestialskie pobicie wstrząsnęło mieszkańcami Krosna. Po tragicznej śmierci młodego krośnianina zorganizowano Biały Marsz Milczenia. W miejscu zdarzenia powstał też mural upamiętniający Remigiusza. Pisaliśmy o tym tutaj.
Pierwsza rozprawa rozpoczęła się we wrześniu ubiegłego roku. W trakcie procesu, przesłuchano świadków zdarzenia, ratowników, policjantów i lekarzy. Zasięgnięto też opinii biegłego medycyny sądowej z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
10 listopada oskarżyciele i obrońcy sprawców wygłosili mowy końcowe. Szczególnie emocjonalne było wystąpienie ojca Remigiusza. – Gdy nasz syn został bestialsko pobity, czas dla mnie i żony oraz naszej najbliższej rodziny stanął w miejscu. Od tej pory żyliśmy pomiędzy szpitalem a modlitwą, wierząc, że nasz syn wróci do zdrowia i będzie tak jak kiedyś.
Gdy Remigiusz zmarł, rodzice zgodzili się na pobranie jego organów. Dzięki ich decyzji ktoś odzyskał wzrok, udał się też przeszczep wątroby. – Niedawno otrzymaliśmy telefon, który był dla nas najważniejszy. Serce naszego dziecka bije w innym człowieku. Pamiętam, płakaliśmy w objęciach i zapaliła się iskierka, że jego serce – symbol życia, pozwala komuś żyć. Dlatego jeżeli Remigiusz wyrządził społeczeństwu jakąkolwiek winę, to ono już mu to dawno odpuściło.
Ojciec ofiary zaapelował o wymierzenie sprawcom kary adekwatnej do bestialskiego czynu, którego się dopuścili. - Sądzę, że po wszystkim to zdarzenie będzie przestrogą dla tego typu ludzi – zakończył.
Prokurator Gabriela Wenc i adwokat Maciej Czechowicz, pełnomocnik reprezentujący rodziców ofiary zwrócili uwagę na duży stopień demoralizacji sprawców. Oboje zgodnie wnioskowali m.in. o karę dożywotniego pozbawienia wolności dla Łukasza C. oraz 25 lat więzienia dla Wojciecha K.
Głos zabrał również jeden z oskarżonych - Wojciech K. – Żałuję tego, co się stało 3 września i do czego się przyczyniłem. Wiem, że słowo „przepraszam”, nie zwróci życia Remigiuszowi – mówił. - Niejednokrotnie w listach do rodziców napisałem, że jeżeli ma zapaść jakikolwiek wyrok, będę prosił Wysoki Sąd o eutanazję. Mogę jedynie prosić Państwa po raz kolejny o przebaczenie. Proszę, żebyście Państwo przyjęli moje przeprosiny i wstawili się za mną. Wysoki Sąd proszę o uniewinnienie mnie od zarzucanego mi czynu.
Ogłoszenie wyroku nastąpiło w poniedziałek (21.11). Sąd uznał obu sprawców za winnych pozbawienia życia Remigiusza L. Obaj mężczyźni zadali pokrzywdzonemu liczne uderzenia pięścią po głowie i tułowiu, które doprowadziły m.in. do powstania licznych otarć skóry i twarzy, a przede wszystkim do pourazowego krwotoku podpajęczynówkowego z przebiciem do komór mózgu. Jego konsekwencją był zgon pokrzywdzonego.
Sąd uznał, że obaj sprawcy działali wspólnie i z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia Remigiusza L. Łukasza C. skazał na 25 lat pozbawienia wolności, zaś Wojciecha K. na 12 lat.
Oprócz tego obaj mężczyźni otrzymali środek karny w postaci pozbawienia praw publicznych. Dla Łukasza C. na okres 10 lat, dla Wojciecha K. – 5 lat. Do tego wyrok zostanie podany do wiadomości publicznej na lokalnych portalach internetowych.
Sprawcy mają zapłacić 100 tys. zł zadośćuczynienia rodzicom, opłacić koszty ich adwokata oraz pokryć koszty sądowe na rzecz Skarbu Państwa.
- Śmierć Remigiusza L. była absolutnie niezawiniona i całkowicie nieuzasadniona. Remigiusz w życiu się pogubił, nadużywał alkoholu, był uciążliwy dla osób postronnych, gdy spał na klatce schodowej, ale nie był to człowiek groźny, który chciałby wejść w konflikt. Nigdy nikogo nie zaczepiał w sposób, który prowadziłby do sytuacji konfliktowych. I co ten Remigiusz zrobił 3 września? Był pijany, siedział, jadł kanapkę. Pech chciał, że trafił na oskarżonych – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia Artur Lipiński, przewodniczący składu orzekającego (dwóch sędziów i trzech ławników).
Sąd zaznaczył, że bez powodu doszło do „wielokrotnego i różnorakiego pobicia, wręcz do masakry pokrzywdzonego”, mimo że ten w żaden sposób nie sprowokował tego zdarzenia, a jeszcze przepraszał za swoje zachowanie.
Według kluczowych zeznań trzech młodocianych świadków zdarzenia, oskarżony Wojciech K. przytrzymywał Remigiusza, a Łukasz C. bił z pięści. - One powiedziały, że te uderzenia były zadane z bardzo dużą siłą. Głowa odskakiwała pokrzywdzonemu. Remigiusz po uderzeniu Łukasza C. upadł, próbował wstać, ale został podcięty przez Wojciecha K. – mówił sędzia Artur Lipiński. - Po upadku nastąpiła seria kopnięć zadanych przez obu oskarżonych. O tym, jakie to były kopnięcia, świadczą nie tylko zeznania świadków, ale opinia biegłego sądowego z Krakowa. Po tym pobiciu Remigiusz był nieprzytomny do samego końca.
W opinii Sądu oskarżeni przewidywali i godzili się na to, że może dojść do śmierci pokrzywdzonego. Nie da się jednak stwierdzić, który cios spowodował zgon. Obaj mężczyźni byli nietrzeźwi i pozostawili pokrzywdzonego samego sobie w ciężkim stanie. -W trakcie mów końcowych Wojciech K. zwracał się o pomoc do rodziców Remigiusza, żeby wstawili się za oskarżonym, który zachował się, jak się zachował. To już jest naprawdę nieludzkie zachowanie.
Sąd zwrócił też uwagę na to, że Wojciech K. przyznał, że chciałby uczestniczyć w weselu syna. -Ten wyrok jest po to, żeby takie osoby jak pana syn nigdy nie spotkały kogoś takiego jak pan czy Łukasz C. Żeby do takich zdarzeń nie doszło - zakończył sędzia Artur Lipiński.
- Wymiar sprawiedliwości (…) jest zobowiązany do tego, żeby działał w celu ochrony społeczeństwa. Nie może być tak, że człowiek, który jest wprawdzie pijany (…), w biały dzień, bez jakiegokolwiek powodu został zmasakrowany, pobity na śmierć - mówił sędzia Artur Lipiński.
Nie możemy tego traktować w sposób ulgowy. Muszą być zastosowane bardzo ostre środki, dlatego że społeczeństwo ma prawo oczekiwać od sądu, żeby orzekał kary, które chronią przed takimi sprawcami
Wyrok jest nieprawomocny, stronom przysługuje apelacja do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Odwołanie już zapowiedzieli obrońcy oskarżonych. Rodzicie Remigiusza nie wiedzą, czy będą się odwoływać od wyroku. - Jesteśmy zadowoleni z tego, że Sąd nie zmienił kwalifikacji czynów - mówi ojciec ofiary.
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie utrzymał wyrok 25 lat więzienia dla Łukasza C., który będzie mógł się ubiegać o zwolnienie warunkowe dopiero po 22 latach. Natomiast Wojciechowi K. podwyższył karę z 12 na 15 lat pozbawienia wolności. Wyrok jest prawomocny. Podlega tylko kasacji przez Sąd Najwyższy.
Pełną treść wyroku można przeczytać tutaj.