To nie pierwszy raz, kiedy krośnianie spontanicznie przyszli pod biuro partii rządzącej Prawo i Sprawiedliwość przy ul. Tkackiej zaprotestować w jakiejś sprawie. W tym miejscu zbierano się już w obronie praw kobiet do aborcji oraz w obronie wolności słowa.
Tym razem elementem zapalnym protestów w całej Polsce była śmierć 30-letniej Izabeli w szpitalu w Pszczynie (Śląsk). W 22. tygodniu ciąży kobieta trafiła do szpitala z powodu bezwodzia. Stwierdzono również wrodzoną wadę płodu.
„Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają, aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to ekstra, mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć” – pisała pacjentka do rodziny. Informowała bliskich, że lekarze czekają z decyzją o przerwaniu ciąży z powodu zaostrzonych przepisów antyaborcyjnych. Kilkanaście godzin później w wyniku zakażenia organizmu zmarła. Więcej w reportażu TVN tutaj.
Śmierć 30-letniej Izabeli upamiętniono w sobotę (6.11) w całej Polsce. Odbywały się marsze milczenia i protesty. Również w Krośnie pod drzwiami biura Piotra Babinetza zapłonęły znicze. Przy budynku ustawiono także kartonowe tablice z napisami: „Ani jednej więcej”, „Jej serce też ciągle biło”, „Dajcie mi decydować”, „Macie krew na rękach”.
Krośnianki wielokrotnie próbowały uświadomić posła Piotra Babinetza z PiS, że wprowadzenie restrykcyjnych przepisów antyaborcyjnych będzie oznaczał dramat kobiet. Już w październiku 2016 roku w Klubokawiarni Ferment odbyło się spotkanie krośnian pod nazwą „Czarny poniedziałek. Chcemy kochać, nie zabijać”. Relacjonowaliśmy to tutaj.
Jedna z matek opowiadała wtedy łamiącym głosem: - Chcę wam tylko powiedzieć, że ta ustawa jest barbarzyńska. Ja sama mam dwójkę dzieci i nie wyobrażam sobie, że jeśli teraz chciałabym zajść w ciążę z trzecim, to przez te głupie przepisy, według których musiałabym za wszelką cenę donosić zagrażającą mojemu życiu ciążę, mogłabym umrzeć, a moje dzieci zostałyby pozbawione matki.
4 lata później, 22 października 2020 roku, Trybunał Konstytucyjny (kontrolowany przez PiS oraz wokół którego istnieją kontrowersje co do legalności działania) wydał wyrok, który skutkował tym, że ciąży nie można przerwać ze względu na ciężkie i nieodwracalne wady płodu, bo według sędziów jest to niezgodne z Konstytucją.
Kilka dni później tłumy krośnian wyszły na ulice – był to jeden z największych protestów o charakterze politycznym po 1989 roku. Ludzie skandowali: - Je*ać PiS! Relacjonowaliśmy to tutaj.
Tymczasem Sejm rozpatruje obywatelski projekt ustawy o jeszcze większym zaostrzeniu przepisów antyaborcyjnych. Radykalni działacze chcą, aby przerwanie ciąży było równoznaczne z zabójstwem. Projekt zakłada, że za pozbawienie życia płodu kara wynosi od 5 do 25 lat pozbawienia wolności lub dożywocie. Również nieumyślne spowodowanie śmierci "dziecka poczętego" miałoby być zagrożone karą - od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.