Jeżeli jest to pokój ucieczek, to siłą rzeczy musi być zamykany na klucz podczas trwania zabawy. Kimkolwiek są uczestnicy. Umownie ok. 15-tego r.ż. młodzież już jest dojrzała emocjonalnie, nie trzeba czekać do pełnoletniości, sami decydują, każdy we własnym odczuciu, czy chcą wziąć w takiej grze udział. We własnych pokojach również zamykają się na klucz. Czy rodzice na czas mogą zareagować, gdyby coś się stało? A to bez kamer i stałego nadzoru. W grze chcą tego minimum ryzyka, dreszczyku emocji, acz pod kontrolą. Uczestnicząc w grze godzimy się na to, wręcz liczymy na to, w końcu to gra. Jednak za drzwiami czeka pracownik z kluczem. I nic ponadto nie powinno mieć miejsca.
Zarządzono ogólnokrajowe kontrole, wiele lokali zamknięto, słusznie, skoro nie spełniały warunków bezpieczeństwa od skutków pożaru. Jednak wraz z tym na właścicieli tych sal zabaw trwa internetowo-telewizyjna nagonka, są pokazywani jak złoczyńcy - całe to środowisko, nie poszczególni - zalewa ich fala nienawistnych komentarzy, tworząc w społeczeństwie zafałszowaną wizję, jakby escape roomy były salami tortur z perwersyjną grą co najmniej w podduszanie i już ludzie się boją, że ich nastoletnie dzieci były wykorzystywane w brudnej grze. Akcpetowalny dreszczyk emocji przejął wyolbrzymiony strach o życie.