..."i pewnie jeszcze stres" plus "bo człowiek nie jest krową tylko wszystkożercą" oraz "niezbędny do prawidłowego funkcjonowania flory jelitowej"... Nie. Dość. Tym samym potwierdziłeś ignorancję, ogromne braki w temacie, ale do wyrażania bezpodstawnych teorii wyrywasz się niczym wąsaty janusz. Facepalm. Stop, wed. Tego się już nie da czytać, jesteś przesiąknięty alopatią, głównym nurtem medyczno-żywieniowym opłacanym przez Monsanto, dziś pod nazwą Bayer. Jedno i drugie wiadomo co produkuje i jak się wzajemnie popierają.

Jednym z kilku czynnikiem stresogennych dla organizmu (każdego) jest również żywność, szczególnie wykąpana w pestycydach, różne grupy pokarmowe (w tym mięso, nabiał, alko i cukrowo-tłuste słodycze oraz szczególnie pro-zapalny pszenny gluten) wymieszane razem w wyrafinowanych dla zmysłów kombinacjach. Człowiek jest o tyle wszystkożercą, co może sobie wpakować do ust, czyli nawet rdzę z karoserii, ale nie jest wszystkożercą w sensie biologicznym. Bo ani budowa szczęki, ani brak kłów, ani długość przewodu pokarmowego i w końcu wielkość żołądka nie zaświadcza o mięsożerności człowieka, który jest jak ssaki owocożerne, roślinożerne do takiego rodzaju pokarmu właśnie przestosowany. Ale można się oszukiwać. Droga wolna. Gluten nie ma wpływu na poprawę mikrobioty, jego odstawienie natomiast istotnie. Odstawienie złomu wychodzi ludziom na korzyść. Ten, kto sprawdził to na sobie, wie o czym mówi. A pozostali idą w zaparte i chorują, jakby na tym życie polegało, bo mają nieustannie zanieczyszczony organizm. Nie ma też żadnych podstaw, analogii, w porównywaniu antyodżywczego glutenu, bez którego każdy organizm może się obejść, do D3. To pomyłka. Wartość spożycia (tzw. RWS) również jest drastycznie zaniżona, w wiadomym celu. Strach trzyma na smyczy. Lekarzom nie wolno tej wiedzy ludziom przekazywać. Jeśli to robią, to prywatnie, nie w gabinetach, nie pod szyldem medycyny głównego nurtu.