MKS od lat wychodzi z chorego jak na komunikację miejską założenia, że każdy kurs musi się zwrócić. Na nocną zmianę zazwyczaj jeździ mniej osób niż na dzienne. Jednak aby kupno miesięcznego biletu opłaciło się, pracownik musi mieć pewność, że dojedzie na każdą porę. Tymczasem MKS widzi, że na kursie po 21 jest powiedzmy 10 osób, a tym po 5 rano - trzydzieści. Co robi? Wyrzyna wieczorne kursy, tworząc pozorne oszczędności i liczy, że pasażerowie dalej zostaną. A jak mają dostać się wieczorem do pracy? Teleportem? Po prostu rezygnują z autobusu.