Kyrion: "święto zmarłych" czy "dzień zmarłych" to w Polsce (i na świecie) potocznie używane nazwy zamienne, i o ile w Polsce pełnej katolickiej hipokryzji i górnolotnych nazw funkcjonuje po zmianie pierwotnej nazwy jako "wszystkich świętych", to już na ten przykład w ultra katolickim Meksyku (podobnie m.in. w Boliwii, Gwatemali) znane jest jako "dia de los muertos" czyli właśnie zmarłych, bowiem o śmierć w nim chodzi, o czczenie osób zmarłych, a więc nieżyjących i ich dusz ...co dla mnie jest niedorzeczne, gdyż dusze nie potrzebują żadnej opieki "stąd", ziemskiej opieki od osób, które tu pozostały, same o siebie "dbają" i żadne śpiewy, modły niczego już nie zmienią, jeśli zechcą dusze same tu powrócą, by w kolejnym wcieleniu przejść te same lub podobne doświadczenia, niekiedy przejść przez te same cierpienia i podobnie ciężkie umieranie, np. śmierć w tragicznych okolicznościach czy na nieuleczalną chorobę.
I to w katolickim Meksyku właśnie, tym gdzie jest świętem najbardziej czczącym śmierć, zmarłych przybrało zaiste formę malowniczą, barwną, przaśną, ktoś powie kiczowatą, nieakceptowaną przez nadętą religijność polskiej ziemi.