"- Czy ta opcja jest dobra, czy ta opcja jest zła, słyszeliście o tym państwo?" - Nieee. (beee)
- Czy ktoś taki powinien dalej rządzić waszym miastem Krosnem? - Nieee" (beee)
- Drogi można poprawić, Krosno można skomunikować, trzeba współpracować, to żaden wysiłek" (przypomniał sobie o nieskomunikowanym Krośnie Kaczyński po wieloletniej służbie Polsce)
- Która władza, jaka władza, nasza, nasza władza. Najlepsza! Władza rządu Polski patriotycznej" (a oni z wypiekami na policzkach wręcz podskakiwali z foteli jak drożdżowe buły z pieca)
"Władza absolutna demoralizuje absolutnie" - wypluł (usprawiedliwiając siebie pozornie i oficjalnie niepełniącego żadnej ważnej funkcji) po czym niechętnie cofnął słowa o absolutyzmie władzy Przytockiego, ale zawiesił je nad głowami uwiedzionych słuchaczy, zaszczepił w ich głowach projektując zagrożenie patologią (zna te realia), a więc ziarno już zostało zasiane. My jesteśmy czyści, zdekomunizowani, dobrzy, uczciwi, sprawiedliwi, łaskawi i usłużni.
Zadawanie prostych pytań naprowadzających dla prostego ludu, pytania zamknięte, przytaczanie osoby "świętej pamięci brata", wpływu kościelnych hierarchów i sługi (zapewne bożego, bo tylko takimi się wspierają przemawiając do prostego ludu, do celowo niedofinansowanego regionu utrzymywanego w bogobojnej otusze) i tym podobne psychologiczne zabiegi.
Zamiana imion prawdopodobnie celowa, roztargniony mentalnie już dawno zorientował się jaki efekt tym wywołuje, teraz może robić to świadomie, wiedząc, że takie lapsusy językowe wprawiają publikę w rozbawienie jak na wytrawnym stand-upie dzięki czemu są zapamiętane i skojarzone. Merytorycznie sflaczałe, psychologicznie średnie. To wystarczy, żeby w tychże urobionych słuchaczach, którzy zaniosą tę dobrą nowinę do domów, zyskać sprzymierzeńców sługi.