Mam awersję do teorii spiskowych, informacji, które mają zaburzyć porządek, wprowadzić fałszywe poczucie świadomości, wywołać zamieszanie i szok, silne reakcje emocjonalne, zastraszenie, poczucie zagrożenia rodem z dreszczowca czy horroru, panikę. Fikcyjnych, bądź niesprawdzonych, wypuszczanych w eter lekkomyślnie, w afekcie. Od razu rozpoznaję intencje, cel takich newsów, oglądam pod światło. Ludzie są wystarczająco zestresowani, mają na siebie duży wpływ, więc wzajemnie się nakręcają i wkręcają, nieświadomie. A i lubią się bać. Odbierają wszystko co matriks informacyjny podsuwa z dużą ufnością. A mogą to być również eksperymenty, które dają odpowiedź jak chłonny jest umysł człowieka, co można ludziom zaprogramować, jak można społeczeństwem zarządzać. Są zależni od informacji z góry, dlatego tak ważne są takie informacje uspokajające, dyscyplinujące. Choć dopóki takie sensacje nie pojawiają się w mediach, co rozchodzi się błyskawicznie na szeroką skalę, kiedy takie wieści przekazują sobie wyłącznie ustnie, to również może działać dyscyplinująco, ustrzegać przed niebezpieczeństwem, wzbudzać czujność pomiędzy sąsiadami, uczą się obserwować kto kręci się po korytarzu w blokach, przed domem, kto parkuje, czyli dobrze wykorzystać umysł, intuicję, dobrze zarządzać poczuciem nieufności.