Ot, taka polska przypadłość - zniszczyć coś, co dobrze funkcjonuje. Jakaś inicjatywa, firma zaczyna dobrze funkcjonować, trzeba zniszczyć lub sprzedać obcym. Po co komuś ma być lepiej niż mnie.
Krótko - największa porażka ostatnich dwóch lat. Mogło coś z tego wyjść, ale trzeba było jakiemuś znajomkowi dać zarobić. Efekt? Nikt z tego nic nie ma, nawet wspomniany znajomek. trzeba było po prostu przedłużyć umowę z pierwotnym organizatorem, a wszystko hulało by do tej pory, a tak pustki na rynku i tylko masa piachu.