"Więc to, że ma mniej procent tłuszczu, w żaden sposób nie czyni go ekologicznym."
Wy, ludzie i chłopy, rzeczywiście proste ;] ;D ech... to że mamniej % tłuszczu nie ma nic do czystości ekologicznej. W tym zdaniu chodzi o kaloryczność, że zmniejszona, co i tak nie przekłada się na zdrowie, ponieważ ludzie mniejsza kaloryczność nie zmniejsza problemu tycia, otyłości... to połączenie tłuszczu z cukrem (owocami również) jest zabójcze, jest prostą drogą do cukrzycy i to się dzieje... cząsteczki tłuszczu dostają się do krwi blokując działanie insuliny. No ale lody produkuje się zbyt smaczne, by o tympomyśleć, prawda. Ludzie wolą sobie podogadzać, a potem cierpieć i wysiadywać w niejednej poczekalni.
Natomiast ekologiczne odnosi się do tego, że producent czyli hodowca tych krów wypasa je na łące nie poddawanej działaniu rakotwórczych pestycydów herbicydów, nie karmiąc sztucznie, a więc krowy wytwarzają witaminę K2 (o formule MK4, o nieco krótszym czasie rozpadu niż MK7, co i tak chłopu nic nie powie), która znajduje się tym samym w ich mleku. Oraz też oznacza to, że krowom nie wstrzykuje się sztucznych hormonów (które zaburzają niestety funkcjonowanie ludzkiej gospodarki hormonalnej, co skutkuje wysypem chorób autoimmunologicznych np. niedoczynność tarczycy hashimoto, PCOS i inne ginekologiczne utrudniajace życie, których lekarze konwencjonalni uczeni w piśmie nie potrafią lub nie chcą połączyć z powodów mniej znanych finansowych wynikających równocześnie ze współpracy z farmacją) i atybiotyków niszczących m.in. odporność. Na nic to i tak, mleko to mleko (kozie mleko to inna bajka) , kazeina, a jakże również, laktoza to pikuś, galaktoza - tej substancji śluzotórczej należy się wystrzegać, tego towaru po prostu nie można dostarczać do swojej osobistej fabryki bez konsekwencji zdrowotnych, niestety. Jednak przemysł mleczarski to jedna z kilku potęg na rynku przemysłowo-żywieniowym, przebija się przez rosnącą, acz wciąż deptaną świadomość spożywania.
Kręcę lody owocowe, tj. z samych owoców, ani grama w tych moich lodach tłuszczu dodanego (zazwyczaj nie dodaję kakao, orzechów itp, tylko okazjonalnie łaczę z czymś tłuszczowym - ludzie nie wiedzą co znaczy okazjonalnie, z umiarem i jedzą codziennie , okazja zawsze się znajdzie), bo w bananach występuje ich naturalny tłuszcz w niewielkim procencie udziału do fruktozy, mają też błonnik rozpuszczalny, więc łatwiej je tym samym strawić. I nie są to sorbety, a miękka gładka masa z przemrożonych kawałków banana lub mango (też idealne do takich lodów jako baza) oraz innych owoców zblendowanych , mrożona przez 2-3 godziny.