Świetna inicjatywa! Popieram i podaję dalej. I oczywiście zrzutka na sprzęt potrzebny na akcje. Każdy może kiedyś za to podziękować.
Dzieci nie potrafią, bo nie ma ich kto nauczyć, przejmują strach od dorosłych, a to oni właśnie, dorośli powinni świecić przykładem. Stanąć w kółeczku i gapić się każdy umie, do tego nie potrzeba się przykładać, żadnego wysiłku, z samej obserwacji też nie dowiedzą się co zrobić, aby udzielić pomocy - dowiedzą się może jedynie, jak oswoić się z wypadkiem i widokiem rannych, tylko czy w dobrym celu to wykorzystują...? raczej nie... idzie to w kierunku spowszednienia i znieczulenia. Wymigują się niewiedzą i strachem o źle przeprowadzoną pomoc, że a nuż zaszkodzą poszkodowanemu... inni wiedzą jak podjąć pierwszą pomoc.
Zawsze są jacyć inni. Profesjonalnie wyszkoleni ratownicy, czy przeszkoleni pracownicy firm w liczbie sztuk 1 (jeden). Może mi ktoś wyjaśnić, co to ma znaczyć? Czy firmy sobie kpią? Jeden pracownik przez 2-3 godziny szkolony uzyskuje certyfikat i satysfakcję i nic dalej z tym nie robi, nie sprawdza swojej wiedzy i nie szkoli pozostałych, reszta pracowników nadal się boi. I nic z tym nie robią. A wypadki w pracy się zdarzają. Wypadki z udziałem klientów w galeriach handlowych też się zdarzają.
Proponuję zatem przeprowadzić serię akcji, ćwiczeń, pokazów ratownictwa właśnie w galeriach handlowych, gdzie jest największe skupisko ludzi. Tam przecież codziennie przewijają się tysiące ludzi. Każdy człowiek, w tym obcy, to zagadka, potencjalnie nieprzewidziane zdarzenia. Nie losowe, a przyczynowo-skutkowe.
W takich halach galeryjnych ludzie zawsze są zainteresowani, kiedy natrafiają na jakąś zorganizowaną akcję, przystają, przyglądają się z zaciekawieniem, przysłuchują się i co ważne mogą bezpośrednio zadawać pytania i dowiedzieć się ważnych informacji. Zawsze na tym skorzystają.