Przydałoby się wozidło w tej trudniejszej sytuacji, taka budka na kółkach, aby łatwo można było zmieniać miejsce. Raz na podcieniach, innego dnia przewieźć książki na środek rynku, pod drzewo. Prosty napis na budce "Oprządek. Antykwariat na kółkach" i można handlować.
W tej nieoczekiwanej sytuacji rzecz się może obrócić na korzyść pana antykwariusza, po płycie rynku przewijają się również ludzie przyjezdni, przypadkowi potencjalni klienci, którzy nie wiedzieli wcześniej o istnieniu antykwariatu i nie korzystali. A tu antykwariat stanął na ich drodze, wyszedł do nich.
Ale jak to nie ma odszkodowania?? Nic? Żadnej rekompensaty dla firm, które w tych miesiącach muszą zaprzestać prowadzenia firmy? Pan Oprządek też nie przeprowadzi wszystkich zasobów antykwariatu do nowego tymczasowego lokalu, a więc też ponosi straty. Miasto powinno w tej sytuacji - niezależnej od właścicieli firm mieszczących się na parterze tej kamienicy - zagwarantować z tego tytułu choćby częściowe pokrycie strat...