Przypomnę tylko, że Franciszek Wójtowicz, prawdziwie zasłużony działacz w Turaszówce doczekał się swojej ulicy po 30 latach od śmierci (zmarł w 1990, ulica w 2020). Księża mają łatwiej, bo stoi za nimi jakaś magia, wiadomo - naziemna obsługa Pana Boga. Wystarczy, że są mili, pomogą jednemu i drugiemu i już mają "zasługi", pełno odznak i tytułów. Cywile, ludzie czynu, przedsiębiorcy, prawdziwi bohaterowie miasta, którzy w czasach pokoju dokonują jego rozkwitu i dobrych rozwiązań społecznych - nie mają szans. Taki region - zamodlony, wpatrzony w "święte" figurki, "uduchowiony". Podkarpacie nie uhonoruje "normalnych". Musi być święty, ksiądz, błogosławiony.