Za PRL "dzicy lokatorzy" dostali by parę razy pałą przez plecy a potem sprzątali aż miło co do jednego papierka. Wystarczy popatrzeć co się dzieje na dworcu i w innych "małpich gajach". Nie mówiąc o nocnych rajdach gówniarzy w BMW i motorkach z silnikiem kosiarki bez tłumika osiedlowymi ulicami. Problem jest potęzny a rozwiązania jak zwykle brak.