No cóż, konflikt stary jak Polska, niczym u Sienkiewicza spór o gruszę. A wszystko wynika z owej "dżentelmeńskiej umowy" jak to ładnie opisałą pani Konserwator, jednak problem w tym że nie wszyscy są dżentelmenami i najlepiej sporne kwestie mieć uregulowane prawnie abstrahując już od powodów (słusznych lub nie) owego grodzenia. Sam nigdy się nie zastanawiałem nad prawną sytuacją podcieni, uważałem je za przestrzeń publiczną należącą do miasta jak płyta rynku. Oby sprawa się szybko wyjaśniła .