Dali jej wózek inwalidzki, a potem czekaliśmy z 3 albo 4 godziny najpierw na wizytę u lekarza POZ który nie wiedział chyba w ogóle co on tam robi, a potem skrytykował, że osoba, która jest dzień po operacji biodra bierze leki przeciwbólowe, następnie czekaliśmy na transport bo na 3 piętro trzeba było wnieść. ZERO opieki, ZERO zainteresowania, Pani pielęgniarka rejestratorka się zlitowała i zaproponowała pomieszczenie gdzie moja matka mogła się położyć, ale to nie było łóżko tylko jakaś twarda kozetka. Nikt w życiu mnie tak nie potraktował. W tym kraju w którym był wypadek i operacja kazano nam po powrocie do polski od razu albo dzwonić po karetkę, albo jechać na oddział sor, tak zrobiliśmy. WSTYD, od tego czasu szpital w krośnie dla mnie nie istnieje.