Mam nadzieję, że to pomoże naszemu przemysłowi, bez przemysłu zginiemy jako kraj i naród. Wiem z pierwszej ręki, od fachowca przeprowadzajacego rekrutacje dla firmy gazowniczej, że absolwenci "naftówki" nie znają rodzajów gazomierzy (o powiedzeniu kilku słów o zasadach działania tych urządzeń nie może byc nawet mowy), nie znają kształtek używanych w przemyśle naft-gaz (obojętnie czy kształtek gwintowanych czy do spawania) oraz nie mają żadnych praktycznych umiejętności przydatnych do pracy w przemyśle gazowniczym, np. nie potrafią prawidłowo skręcić połączenia kołnierzowego, nie umieją izolować rur antykoryjnie itp. Kompletne dno i metr mułu. Nie wiem jak z wiedzą z zakresu wiertnictwa czy ekspolatacji kopalń, ale podejrzewam, że również nie za bogato.
Inicjatywa słuszna, ale spóźniona conajmniej 10 lat. Starzy fachowcy gazownicy zresztą potwierdzają - od czasu zamiany warsztatów na sklep dyskontowy zniknęła jakakolwiek praktyka. Musimy wrócić do dawnego modelu nauczania w technikach (wszystkich typów, tj mechanicznych, elektrycznych, budowlanych itp) - zajęcia praktyczne 1 dzień w tygodniu. Postulować także można częściowe prowadzenie zajęć przez praktyków z przemysłu, np. w naftówce z PGNIG Sanok, EXALO (Krosno, Jasło), PGNIG Technologie, Polska Spółka Gazownictwa, wykłady z pracownikami INiG zaraz obok szkoły. Za stan nauczania technicznego dużą częśc winy przypisać można właśnie przemysłowi - powiem jak stary zgred (ale prawdę): "wszystko zniszczyli banda złodziei, za Balcerowicza, nic nikomu nie trzeba było, żadnych inwestycji czy nakładów perpektywicznych albo szkoleń, tylko wszystko rozkradli".