Kino Sokół, a wcześniej Pionier to legenda. W ósmej klasie bylismy na jakiejś lekturze, chyba "Nad Niemniem", bo pamiętam, że jaralismy się sceną z gołą ba...ą. Klasowy łobuz wziął jabola, który się mu rozlał, popłynął w dół i w całym kinie śmierdziało. Poza tym pamiętam przemycanie jako 13- latek na filmy od 15 lat, szczuplego i wysokiego pana z trabanta, który był chyba ajentem na początku lat 90-tych. Teraz chodzę tam z moimi synami, pokazuję im, jak wyglądała komuna. Właścicielka bardzo specyficzna, przed seansem zamiast kroniki filmowej trzeba wysłuchać jej narzekań i żalów. Wiele razy słyszałem już, że nie ma dotacji, a inne kina mają itp. Wizyta w Sokole to zawsze przygoda, bo nie wiadomo, czy seans będzie, no i trzeba przecierpieć kontakt z właścicielką. Wielka szkoda, że to koniec. Czuje się, jakby odeszło cos bliskiego....