Nie ma chyba w Krośnie drugiego takiego miejsca, które wywołuje taką mieszankę słodko-gorzkich i absurdalnych wspomnień. Ja nigdy nie zapomnę seansu "W pustyni i w puszczy" ze szkołą, bo był to chyba mój pierwszy raz w kinie. Nie zapomnę też seansu "Mrocznego Rycerza", kiedy to w czapce i szaliku próbowałem przetrwać koszmarne zimno na sali. Nie zapomnę też awantur przed odwołanymi seansami, ale mimo wszystko - Pani Marii pozostaje życzyć spokojnej emerytury i podziękować za ten zestaw wspomnień.