Panie Piotrze Barut (ps. Piotr Kart).
1. Nagrobek na zamieszczonych fotografiach, obrazie Seweryna Bieszczada oraz litografii Stęczyńskiego z 1846 jest jednym i tym samym nagrobkiem Lenkiewiczów. Innego nie było pod tym kościołem i nie ma. Pańska uwaga o proporcjach cokołu i rzekomo wynikających z tego konsekwencjach o tyle jest nietrafna, że równie dobrze można by twierdzić, iż dzwonnica farna narysowana przez Stęczyńskiego również przedstawiać musi coś innego, bo przecież ma różne proporcje od obecnej. A sprawa jest prosta – rysunek Stęczyńskiego to nie precyzyjna fotografia i nie inwentaryzacja, aby wnioskować na jej podstawie o kształtach i proporcjach czegokolwiek.
2. Pod epitafium Lenkiewiczów, a także inskrypcją fundacyjną Wolańskich, jest znak graficzny zwyczajowo umieszczany w takich razach, a nie żaden symbol nieskończoności. Ideą tego ostatniego jest bowiem tworząca go linia, niemająca ani początku, ani końca (pozioma ósemka). Tu zaś mamy i początek, i koniec. Ale nawet gdyby się uprzeć i w tym znaku graficznym chcieć widzieć akurat nieskończoność, nie podejmuję się wyjaśnić, dlaczego ma z tego wynikać, że Lenkiewiczowie nie byli katolikami? Proszę sobie poczytać np. artykuł Kamila Moroza z Uniwersytetu Jagiellońskiego pt. „Skończoność a nieskończoność w Liście do Rzymian”.
3. Przyjmijmy nawet, że Lenkiewiczowie rzeczywiście nie byli katolikami. Zapewne potrafi nam Pan wyjaśnić dlaczego nagrobek akatolików trafił mimo to przed front kościoła katolickiego, do tego w warunkach, gdy zaborca austriacki już pół wieku wcześniej zakazał pochówków wokół świątyń? Dla jakich to powodów jakiś ksiądz administrujący kościołem św. Wojciecha zgodził się pochować niekatolików przed drzwiami swojej świątyni, aby ich w ten sposób wyróżnić? Wie Pan może?
4. Jedyne, z czym byłbym skłonny się zgodzić w Pańskim wpisie, jest Pana dramatyczne wezwanie, aby nie fałszować historii Krosna. Z tym nawet sprawa jest stosunkowo prosta – wystarczy, aby nie publikował Pan efektów własnych domniemań... O co niniejszym uprzejmie wnoszę.