Widzę, że tylko dwie Panie pracują zawodowo poza strukturami miejskimi, reszta to jakieś urzędniczki, "pedagożki, coachinie", "społeczniczki i aktywistki". Drogie Panie, najpierw należy poznać realne życie, problemy mieszkanek miasta, kobiet pracujących w mieście, ale z ich perspektywy, nie z pozycji uprzywilejowanej "działaczki", której wyobrażenie o rzeczywistości często się z nią nie pokrywa. Polecam najpierw wziąć się do roboty zarobkowej w jakimś, kolokwialnie mówiąc, "Januszeksie" a potem "do garów", poznać życie z perspektywy większości i potem radzić.