To chory, biedny człowiek. Całe życie bał się kobiet, bał się wyjść na ulicę, podjąć stałej pracy i funkcjonować w normalnym otoczeniu. Do WC w Sejmie idzie z uzbrojonym ochroniarzem. Boi się zamachu, pasożytów, może złego spojrzenia. Dostęp do niego mają tylko osoby sprawdzone. Na jakąkolwiek krytykę reaguje agresją, stąd ta dehumanizacja oponentów, chamskie wypowiedzi, histeria... Źle czuje się na ulicy, wśród ludzi. W Wiedniu odczuwał dyskomfort kulturowy, bo to obce środowisko, tak samo zareagowałby może na Paryż czy NY. Bez złośliwości, ale chyba Moskwa była by ok, bo to najbliżej tak bliskiego mu PRLu. Podejrzewam, że powoli ta forma jakiejś paranoi pogłębia się.