Mieszkam w tym bloku i wiem, że prawda była nieco inna niż opisuje artykuł. Otóż Poszkodowana Pani Krystyna nie od razu trafiła do Pani Anny. Nie wiem dlaczego tak w tym artykule jak i poście na FB "Osiedle Markiewicza' wogóle nie wspomina się o sąsiadce z parteru, która od przeszło dwóch lat doglądała i pomagała P.Krystynie w załatwianiu różnych spraw, leków, cięższych zakupów a nie tylko spacerowała. To ona z sąsiadką z pierwszego piętra odebrała ją z SORu i przyjęła P.Krystynę do swojego małego mieszkania, otoczyła serdeczną opieką w najgorszych chwilach po tym wydarzeniu. Dopiero po trzech dniach P.Krystyna zamieszkała u P.Anny. Widać, żeby pomagać nie potrzeba rozgłosu , można to robić po cichu. A dlaczego tak mało a nawet wcale nie wspomina się o drugiej sąsiadce z parteru, która uratowała życie P.Krystynie. To chyba największa zasługa ale ona też nie potrzebuje rozglosu. Myslę, że wystarczy szczera wdzięczność okazywana cały czas przez Poszkodowaną.