Konia z rzędem temu, który potwierdzi, że w czasie badania technicznego diagosta sprawdził, że jego pędzidło ma tuning zgodny z obowiązujacymi przepisami. Wystarczy popatrzeć na ulice lub pod McDonaldsa ilu pseudo-Kubiców jeździ w swoich "bolidach" tuningowanych wg własnego pomysłu, bez zapewnienia minimum bezpieczeństwa dla innych użykowników drogi, w tym przechodniów. A rury wydechowe z wypasionym tłumnikem to norma. Dziwi mnie jedynie to, że miasto wyposażone w system monitoringu nie wyłapuje tych którzy jawnie w biały dzień jadą ile fabryka lub "tuning majster" daje. Dotyczy to także prowadzacych wszelkiej maści ścigacze czy crosówki a ostatnio nawet quady. A wystarczyłoby by diagnosta lub patrol policji ogladnął te cuda i zabrał papiery, do czasu dostosowania do homologacji z książki pojazdu, albo przegląd dziennego zapisu z kamer.