@myszkab
>Znam mnóstwo osób, które dostały się na studia za którymś razem, bo chciały wystarczająco mocno i poprawiały maturę mnóstwo razy. Na moim roku było około 50% osób starszych, nie zaraz po maturze.
I te osoby blokowały miejsca kolejnym chętnym rocznikom. Chętnych na studia medyczne co roku jest kilka-kilkanaście osób na jedno miejsce. A jednak, pomimo braku lekarzy, liczba miejsc na studiach nie rośnie. Dziwne, prawda?
> Dlatego podany przez pana argument jest nietrafny. Ilość miejsc jest ograniczona, liczą się wyniki z matury, średnia, lekarski egzamin końcowy, dlatego zawód ten wymaga CIĄGŁEJ nauki i systematycznej pracy, to coś czego większość Kowalskich nie widzi.
Ludzie startujący na studia napewno zdają sobie z tego sprawę. Mają świetne wynik z matur (dające wstęp na prawie każdy kierunek). No ale.... jeśli liczba miejsc jest jaka jest, a ilosć chętnych przewyższa to liczbę w ogromnym stopniu, to po mimo świetnego wyniku, kandydat i tak nie zostanie przyjęty.
>Nie poszłam pracować do fabryki, bo nie chciałam.
Proszę uwierzyć, że są ludzie którzy nie poszli na lekarza, bo nie chcieli. Ale są ludzie, którzy chcieli, a zabrakło dla nich miejsca - więc obrali inną ścieżkę zawodową. Nie każdy może sobie pozwolić startować na studia do skutku.