Wszystko fajnie, ale te progi zwalniające to istna plaga, która się rodzi jak grzyby po deszczu. Jak można wniskować o progi jak się tam mieszka i jeździ parę razy dziennie? To że głowa wali o podsufitkę i naprawa zawieszenia po roku to normalka, ale w dobie gdzie się walczy z ekologią, a te progi powodują ciagle hamowanie co ulatnia niebezpieczne substancje do atmosfery, nie mowiąc o ponownym przyspieszaniu co powoduje większe spalanie i wzrost kosztów eksploatacji. Ja jeżdżąc po Krośnie unikam tych zasadzek jak ognia i wybieram inną drogę .