AG
Ja mieszkam tuż przy lotnisku od 1978 i ze wzruszeniem wspominam tamte czasy. Cisza, spokój, świeże powietrze, zieleń i śpiew ptaków. Teraz mamy spaliny, hałas do północy, wrzaski dzieciarni nad którą nikt nie panuje i smród rozpalanych pod oknami grilli.W przeciwieństwie do Ciebie nie męczy mnie odgłos pracy lotniczych silników, męczą mnie mamuśki wychodzące przed blok i porozumiewające się z innymi i swymi dziećmi za pomocą krzyku.Te zgromadzenia przed klatkami schodowymi kojarzą mi się z opisami XIX wiecznej wsi, gdzie wieczorem na drodze spotykały się kobiety i głośno omawiały sprawy całej wsi.Patrz "Chłopi" Reymonta i podobna literatura opisująca polską wieś schyłku wieków.