Wczoraj w trakcie krótkiego spaceru spotkałem w kilku miejscach dzieci na rowerach i hulajnogach, które po prostu jeździły po drodze jak po podjeździe pod domem. Na jednym przejściu dla pieszych dziecko na deskorolce elektrycznej wjechało pod jadący samochód (dodam, że wcześniej z 5 samochodów zignorowało to że czekał na przejście przez pasy) - na szczęście bez ofiar, ale zwróciłem dziecku uwagę że to było głupie zachowanie. Kolejne skrzyżowanie - dzieci siedzą na krawężniku, a rowery rozwalone na jezdni na Grodzkiej. Niestety, wakacje się rozpoczęły, rodzice w pracy, a dzieci bez opieki robią co chcą. Naprawdę w szkole teraz nie uczą jakichkolwiek zasad poruszania się po drogach?