"Rower ze względu na rozwijane prędkości w ruchu miejskim potrafi pojawić się nagle znikąd" - no tak, nie to co samochód, powolny i ociężały.
"dawno temu po szkołach jeździła milicja, były wykłady, pogadanki, konkursy, uczenie się i zdawanie na karty rowerowe, maksymalne uczulanie na bezpieczeństwo w Ruchu Drogowym, a teraz... nic" - no tak, za to kierowcy po wielogodzinnych kursach na prawo jazdy zachowują się bezpiecznie, zachowują zawsze szczególną ostrożność dojeżdzając do przejścia dla pieszych, jak na pasie obok zatrzyma się samochód przed przejściem to też się zatrzymują, nie trzymają w jednej ręce telefonu, nie piszą smsów, nie przekraczają prędkości, nie jeżdzą po alkoholu.
Najważniejsze czy rowerzysta miał kartę rowerową, ale jakoś prawie wszyscy kierowcy mają prawo jazdy, a to co wyprawiają na drogach to nie tylko poddaje w wątpliwość uczciwość zdobycia dokumentu, ale czy im piątej klepki nie brakuje, albo przynajmniej odrobiny wyobraźni.
Róznica jest taka, bez względu na winę, że pieszy czy rowerzysta prawie zawsze otrzymuje karę na miejscu zdarzenia (zasłużoną czy nie), a kierowca niekoniecznie.