Przed Świetem 1 Maja służby zajmowały sie schwytaniem niejakiej Marszałkowej. Uważała ona, że jako żonie Rokossowskiego nalezało sie jej miejsce na trybunie, gdzie kilkakrotnie usiłowała sie wepchnąć. Milicjanci salutowali Marszałkowej: pani Marszałkowo, pan Marszałek wylądował na lotnisku i zaprasza panią do samolotu. Wtedy uradowana Marszałkowa wsiadała do auta, a milicja wywoziła ją za Węglówkę, skąd wracała juz po pochodzie.