Nikt tak nie kłamie jak prawaki i pisiory (którym się wydaje, że są na prawo). Przecież zawsze mogą pójść do kościółka i bozia da rozgrzeszenie (a raczej tłusty klecha, co weźmie za tą usługę "co łaska"). Nie spotkałem prawaka, który by chociaż się zbliżył do mówienia prawdy, zwłaszcza gdy jest dla niego niewygodna.