Obawiam sie o frekwencję. "Brak zainteresowania czymkolwiek" - to syndrom typu wyparcia ("mnie to nie dotyczy, nie mam wpływu"), obecny u większości dzisiejszych mieszkańców Krosna. Miasto, które mogłoby skupiać zainteresowanie całej Polski, boryka się z problemem braku zainteresowania samych mieszkańców. Skąd się to bierze? Nie tylko z wychowania rodziców, wmawiających dzieciom od małego "ucz się i wyjedź, bo tutaj nie ma przyszłości". Nie tylko "pęd owczy" - ten, tamten, tamta - wyjechali, to ja też. To także efekt wieloletnich działań "układu". Tak, tak - układu. Układu tworzącego lokalny "szklany sufit". Ale w największym stopniu, jest to efekt nieuleczalnej zaściankowości, homofobii, egocentryzmu i pieniackiej natury wielu. Zbyt wielu - mieszkańców Krosna. Właściwie zatwardziałych debili. Przeważnie dziadów i bab, nosicieli wirusa stagnacji i bezguścia, pseudo-przedsiębiorców oraz ludzi na stanowiskach decyzyjnych, dyrektorskich i kierowniczych, odpowiedzialnych w 100% za takie zjawiska jak zła kondycja firm, depopulacja miasta i martwica rynku.