No nie dziwię się. Mój mąż z zapaleniem płuc umarłby w domu, bo wcześniej miał wymazaną koronkę. Nikt nie zbada, nikt nie osłucha. Karetka przyjedzie, ale dopiero jeśli ktoś ma duszności - jeśli nie - nikt karetki nie wyśle. Teraz mamy powrót do średniowiecza - trzeba sobie radzić samemu i leczyć się samemu.