Szanowna Aleksandro!
Pragnę odnieść się do Twojego artykułu, a zwłaszcza do kołysanki. Jesteś młodą dziewczyną/kobietą, o wrażliwej duszy artystki, ale ...
Mam kilka zapytań, będę oczekiwał na odpowiedź:
- czy jako pierwszą piosenkę dla swojej córeczki Lei zaśpiewasz właśnie tę kołysankę z przytupem na słowo "W..",
- czy, gdy dojdzie do konfrontacji słownej między Tobą, a Twoimi rodzicami to usłyszą "W..."
- czy wyobrażasz sobie dialog, między dwoma stronami, gdybyś na pierwsze swoje zapytanie usłyszała "W...",
- czy tylko dlatego, że ta druga strona myśli inaczej niż Ty to nadasz jej login na 8 gwiazdek.
Sprawa, która wywołała taka reakcję jest nie tylko delikatną, ale i najwyższej wagi; przecież dotyczy rozpoczętego życia - dziecka - które jak pięknie się mówi "jest pod sercem matki".
I tu kolejne zapytania:
- a jeżeli Twój partner/ mąż powie, że nie chce Twojej córeczki - to jego wolny wybór, o którym tak teraz głośno, to czy uszanujesz jego wybór i dokonasz aborcji,
- a jeżeli to dziecko będzie miało jakąś wadę, czy dokonasz aborcji.
To nie są oskarżenia wobec Ciebie, chcę Citylko Olu powiedzieć, że nie wszystko jest takie łatwe jak wyrzucenie słowa "W...". Każde słowo ma w sobie jakiś ciężar, ale niesie też jakąś treść. Jaką treść niesie TO słowo, która pomoże wyciągnąć właściwe wnioski, postawy ale i odpowiedzialność za czyny dziewczyn/dziewuch, które zbudują swoje decyzje tylko na tym słowie.
Na koniec, Aleksandro, co z Twoją wrażliwością chrześcijańską... Nie ważne jak wielki będzie tłum na ulicy, nie zdołają przekrzyczeć słowa "nie zabijaj...".
Czekam na Twoja odpowiedź; chyba nie będzien to tylko jedno słowo, prawda...!?