Oczywiście, że Bieszczady są w lepszym stanie niż po II wojnie , ale to efekt mądrej polityki leśnej i ochraniarskiej w latach 70- tych i później. Akuratnie z ochroną przyrody za komuny nie było źle, podobnie w latach 90-tych. Teraz tylko pisim kacykom przewróciło się w głowie i traktują lasy jak źródło łatwego zarobku ( symbolem dziadostwa jest wymordowanie w 15 minut 500 bażantów przez ś.p. Szyszkę -ministra środowiska !. Oby w Bieszczadach nie powtórzyło się to co wydarzyło się w pobliżu Białowieskiego PN. Więc może i dobrze, że protestują. Bo znowu pod pozorem walki z kornikiem czy innej bzdury będziemy mieli karczowiska w miejscach gdzie rosną najcenniejsze drzewa.