Mieszkam w Bieszczadach i jestem zdruzgotany tym, co w przeciągu ostatnich trzech lat zrobiono z pasmem Otrytu. Widoczne jest to szczególnie w zimie, gdy nawet z szosy wiodącej do Ustrzyk Górnych rzucają się w oczy spore łysiny drzewostanu. Jezdżę po stokówkach i widzę dwu, trzy kilometrowe szpalery zdrowiutkich metrówek , gotowych do wywozu. A stare , stetryczałe drzewa stoją obok. I straszą.
Ubiegłej zimy , leśnicy wzięli się za wycinkę na Otrycie prawie vis, a vis osiedla , na którym mieszkam. Wszyscy mieszkańcy osiedla wiedzą , że w tym miejscu są gawry,a panowie wyżynkę uskuteczniali na przełomie stycznia i lutego. Efekty? Poobudzane miśki, błąkające się po okolicy. Trafiły też pod garaże na osiedlu. Poniszczone wycinką gawry skutkowały błąkaniem się niedźwiedzi po drogach publicznych (Czarna, Polana), a także wędrówką pod Birczę i Przemyśl. Czy działania były zatem przemyślane? Najłatwiej powiedzięć, że to przez turystów, bo dokarmiają miśki zostawiając resztki pokarmowe byle gdzie, co Lasy Pańsatwowe skrzętnie głosiły, nie mówiąc całej prawdy o powodach takiego zachowania się miśków. A piły pracują bezustannie i wywózka drewna trwa. Na potęgę....Niestety.