Tereny wokół Krosna ( Szczepancowa, Zręcin, Korczyna) były obsiane lnem. Do roszarni przy zakładzie przyjezdzaly furmanki wyladowane lnem. Jak zbierało się na deszcz i wilgotność powietrza rosła, z roszarni unosił się charakterystyczny zapach. Krosnianie mowili: Lnianka śmierdzi, będzie lało. To se już ne vrati.
Jestem ciekaw, gdzie podziały się najnowoczesniejsze na ówczesne czasy (lata 90) maszyny tkackie , wykonujące nawet hafty i aplikacje, sprowadzone z Japonii? Jaki businessman (czytaj złodziej) oblowil się na ich kolokwialnie mówiąc, opyleniu? Ta sprawa nurtuje żyjących jeszcze, byłych pracowników Lnianki do dzisiaj.
Tej sprawy nikt nie wyjaśnił. Została zamieciona pod dywan.