Smutna prawda jest taka ze rynek umarł nie wczoraj czy przedwczoraj, a wiele lat temu. W sezonie, gdy mamy najazd ''turystów'' z Belgii Holandii czy UK jeszcze coś się dzieje a od października tylko wiatr hula między pustymi ławkami. A wszystkiemu winne ceny. Rozumiem włascicieli lokali- oplacic czynsz, pracownków, rachunki i jeszcze cos zarobić (nikt nie prowadzi wolontariatu) nie jest najlatwiejszą rzeczą na świecie. Miejscowi tyrający w lokalnych obozach pracy nie bardzo mogą pozwolić sobie na luksus wypicia kawy czy piwa za kilka zł codziennie. Bolesna prawda jest taka, że w Krośnie nigdy cudów nie było, ale w ostatniej dekadzie nasza mieścina stała się dziurą zabitą deskami (przepraszam jeśli kogoś urazilem) oferującą jedynie bezrobocie lub tyranie ponad sily za minimum, z której można jedynie wyjechać bo trudno się łudzić ze jeszcze coś na lepsze się tutaj zmieni.