Ogólnie trzeba przyznać, że trafne wnioski i spostrzeżenia. Jednak w tekście brakuje jednej zasadniczej myśli. Rynek żył bo pełnił funkcje użytkowe. Choćbyśmy zaklinali rzeczywistość nie stworzymy nigdy utopijnej wizji przestrzeni o znaczeniu jedynie rekreaycyjnym i turystycznym. Nie ta skala, nie ma z czego tego ulepić. Cykliczne imprezy, małe eventy to jest dobra myśl, letnie ożywienie ogródkowe to stały trend. Musimy jednak zaradzić by puste lokale znów się zapełniły. Może zatem niech na rynek wrócą usługi? Krawc, szewc, zegarmistrz, cukiernie, piekarnie i inne "ciekawe" punkty hadlowo-usługowe, których próżno szukać w galerii (w tym przypadku dopłaty do czynszów są dobrym pomysłem). W każdym razie jest się nad czym zastanawiać, oby udało się wypracować coś sensownego i pozyskać środki. W między czasie nie oglądać się na fundusze norweskie zasadzmy trochę drzew na rynku :)