Widzę, że wielu krośnian i okolicznych ma problem z rozmiarem rond w mieście, co jest dosyć ciekawym zjawiskiem. Najwyraźniej prawdziwe rondo musi być co najmniej ogromne, wyłożone kostką, następnie trawa i najlepiej jakieś kwiatuszki na środku... Jakoś w Anglii także funkcjonują takie małe, namalowane ronda i, szok, wszyscy sobie radzą. Ale oczywiście u nas musi być płacz i narzekanie.